sobota, 9 maja 2015

[By: Sayona] #25- Kolejny rozdział życia

Kirugami wstał o mniej więcej normalnej godzinie. Zobaczył śpiącą Ravenis w jego jaskini. Zdał sobie sprawę, że tamte zdarzenia to nie był sen. Nagle Rav otworzyła oczy.
-Cześć dobrze się spało?-Spytał Kiru.
-Tak dobrze...-rzekła Rav i wstała z półki. Obaj poszli do głównej sali. Kelsee i Fall podeszli do nich jako pierwsi.
-Gdzie wyście byli?!-spytała Kelsee.
-Bo..em.. bo..-Rav nie wiedziała co powiedzieć.
-Ludzie nas porwali do rezerwatu gdzie...-nie dokończył bo przerwała mu Kelsee.
-Grunt że jesteście cali... a teraz chodźcie coś zjeść pewnie jesteście głodni-rzekła Kelsee i całą wataha poszła coś zjeść. Rav czuła się... dziwnie, inaczej... jakby coś było w niej. Kiedy zjadła poszła się przejść po lesie. Zobaczyła, że Kiru biegnie za nią.
-Choć też chciałem nabrać powietrza-powiedział Kiru i obaj poszli się przejść. Rav gwałtownie się zatrzymała i zaczęły jej się ruszać źrenice.
-Rav... wszystko w porządku?-spytał Kiru.
-Nie możliwe...-powiedziała Rav i popatrzyła w dół.
-Co nie możliwe?-dopytywał się Kiru.
-Poczekaj...-Rav zaczęła szukać w krzakach jakiegoś liścia.
-Rav o co chodzi?-spytał Kiru.
-Jeśli się nie mylę... MAM!-krzyknęła Rav i wyrwała liść.
-Ale Rav ten liść jest po to by...-Kiru przerwał bo domyślał się o co chodzi. Rav popluła na ten liść. Kolor śliny zmienił się na zielony.
-O nie...-rzekła Rav i zaczęła krążyć w kółko. Kiru szedł powoli do niej.
-Rav co się sta...-nie dokończył i zobaczył liść a na nim ślinę koloru zielonego.
-Nie mów że to twoja ślina...-rzekł Kiru a Rav popatrzyła na niego zaskoczoną, szczęśliwą i zdezorientowaną miną.
-Rav...-Kiru przytulił swoją partnerkę-Spokojnie przejdziemy przez to...-odpowiedział a Rav zaczęła puszczać łzy szczęścia i smutku.
-Ale... wataha nie wie, że jesteśmy razem a jak się dowiedzą że...-nie dokończyła bo Kiru zatkał łapą pyszczek Rav.
-Nie martw się... nie mogą ci nic zrobić... dopóki ja tu jestem...-rzekł Kiru a Rav się przytuliła do niego najmocniej jak się da.
-Co na to powie Moon...-powiedziała Rav.
-Nie powiemy nikomu...-powiedział Kiru.
-Ale... wierz że w końcu będzie to widać...
-Ale co?
-No to że... ja...
-Wiem... ale póki nie widać będziemy to ukrywać.
-Boje się...
-czego?
-Bo... bo... ja... i ty...
-Bo ja i ty co?
-Jesteśmy za młodzi... odbiorą je nam...
-Zrobię wszystko by tego nie zrobili.
-Ja... nie wiem czemu ale się ciesze...
-Nie tylko ty Rav... nowi w tym fachu zawsze mają szok a potem zdają sobie z tego sprawę, że to piękny cud.
-Skąd o tym tyle wiesz?
-Jakby to... miałem kolegę którego partnerka też przez to przechodziła... wiem jaki to jest stres uwierz mi...
-Wierze... wierze... ale i tak...
-Nadal się boisz?
-Wiesz że bycie w ciąży nie jest takie normalne... będą wielkie zmiany...
-Rav wiem... wiem...-Kiru i Rav znowu spacerowali i rozmawiali i tych wielkich wieściach. Nie wiedzieli, że słyszała to Dream. Rav nadal się bała, że zaszkodzi nowemu członkowi nie dość że w watasze, ale i w rodzinie... Kiru ją przykrył skrzydłem i wrócili do watahy. Obaj zachowywali się normalnie. Jakby nic się nie stało. Wszyscy z wilków powiedzieli im o napadzie wilka rasy Flame który o mało co nie zabił szczeniaków. Rav lekko wystraszona poszła do jaskini. Wiedziała, że teraz będzie spać z Kiru a zresztą teraz kiedy się spodziewa młodego. Kiedy zapadła noc szybko zasnęła. Kiru siedział na skałce obok niej patrząc na nią. Po paru godzinach zasnął razem z nią. Wiedział, że musi teraz dbać o to by nic jej się nie stało.

To be continued...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz