niedziela, 3 maja 2015

#9- To ty jesteś złą stroną siebie...

Był zimny dzień. A nawet bardzo zimny, bo spadł pierwszy śnieg. Moon lubiła zimę. Miała jaskinię w której o tej porze roku jest ciepło, ale mimo to woda na podłodze zamarzała. Patrzyła na swoje odbicie w tafli lodu. Przejechała łapą po lodzie rozgarniając śnieg. Widziała tylko siebie. Biało-niebieską, zwykłą siebie jak zwykle z grzywką na oczach. Nagle za nią pojawiła się Dream.
-Dlaczego nie poprawisz tej grzywki?- Zapytała.
-Bo obiecałam sobie coś... Ta grzywka to symbol tego, że należę do wilków upadłych...
-Upadłych?- Zapytała zaciekawiona Dream.
-Takich które nie potrafią obronić innych. I panować nad swoją duszą- powiedziała i popatrzyła w lód. Zobaczyła siebie w Night Form. Czarną, z niebieskimi, świecącymi symbolami na sierści. W tej samej chwili coś jej się przypomniało i zerwała się na cztery łapy.
-Dream pamiętasz tamto lustro?! To w pustynnej krypcie!- Szczeknęła na nią.
-To co pokazuje twoją zł...- Dream nie dokończyła bo Moon zamknęła jej łapą pysk.
-Tak właśnie to... I to lustro to nasza tajemnica czy to też pamiętasz?- zrobiła poważną minę.
-Tak.. Pamiętam. I chcesz tam iść zgadłam?- Zapytała.
-Bingo... I ty idziesz ze mną...
Obie poszły przez zamarzniętą wodę na bagnach, przeszły przez góry i doszły do granicy z pustynią. Moon przeszła spory kawałek na południe i zastukała łapą w kawałek ziemi. Otworzyło się przejście do ciemnego pomieszczenia.


-Ty tu zostań... Gdyby coś poszło nie tak- powiedziała Moon schodząc na dół. Panował półmrok. Jedyne światło dawały niebieskie świetliki latające po pomieszczeniu. Sufit był dość wysoki więc można było stanąć prosto na czterech łapach. Pod ścianą naprzeciwko stało wielkie lustro. Moon podeszła i stanęła naprzeciw niego. Powiedziała kilka słów po chińsku i jej chiński symbol zaświecił tak samo jak lustro. Zamknęła oczy. Gdy je otworzyła w lustrze pojawiło się jej odbicie i... niczym się od niej nie różniło.
-Co?! To nie możliwe! Ktoś zepsuł to lustro...- Skoczyła przednimi łapami na lustro. W lustrze, na ścianie pojawił się napis z krwi "You are Evil, So You don't have Evil Side". Moon momentalnie się odwróciła ale na ścianie nic nie było.
-Kłamiesz!- Warknęła i właśnie miała rozbić lustro ale usłyszała za sobą znajomy głos.
-To lustro nigdy nie kłamie...
-Luke...- Moon stanęła nieruchomo.- Czego tu chcesz?...
-Ja? Niczego... Chociaż nie, czekaj... Dobrze wiesz czego chce.
-Gdzie jest Dream?- Wilk do niej podszedł.
-Jest "bezpieczna"... Pilnują jej Dallas i Venom- Rzekł wilk ze złowieszczym uśmiechem.
Moon warknęła na niego. Wilk ją przewrócił i przygniótł przednimi łapami do ziemi.
-Dobra sprawa jest prosta... Jesteś dużo cenniejsza niż sto takich luster razem wziętych...
-Już to kiedyś mówiłeś...- Moon zadrwiła z niego a on jej łapą przygniótł pysk tak, że pisnęła z bólu.
-Nic nie zrobimy kochanej Dream jeśli się do nas przyłączysz... Chyba, że już zapomniałaś o zwoju.
-O nim nie da się zapomnieć i dobrze o tym wiesz... Jego tajemnica zostanie we mnie nawet jeśli dostałabym amnezji... Albo jeszcze lepiej umarła- Zaśmiała się Moon.
-Ooo... Do prawdy? Więc nie obrazisz się jak użyje tego?- Luke wyciągnął z sakiewki na grzbiecie całą fiolkę proszku zapomnienia. Zaszczekał dwa razy i z góry przybiegł Dallas.
-No hej piękna- zaśmiał się kopiąc ją łapą w grzbiet.
-Nie nazywaj mnie tak...- Ugryzła go w łapę. On odskoczył a Luke przygniótł ją bardziej do ziemi.
-Przytrzymaj jej pysk!- Warknął Luke. Dallas siłą otworzył jej pysk. Luke zaczął już wsypywać proszek kiedy nagle przyleciała Dream i falą energii odrzuciła ich obu na bok. Moon wypluła z pyska proszek.
-Mało brakowało- podniosła się Moon.- Dream choć!
Wrzasnęła i wybiegła na dwór. Biegła przez pustynię a Dallas i Venom właśnie mieli ruszyć za nią ale Luke ich zatrzymał.
-Dajcie jej czas... Niech się nacieszy wolnością. Ale nie ucieknie przed tym kim jest...
-A co powiemy Archonowi?- Warknął Venom.
-Że wszystko jest pod kontrolą... Zaatakujemy ją kiedy nie będzie się tego spodziewać.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz