niedziela, 2 sierpnia 2015

#64- Wola walki

 Szli przez pustynię. Było strasznie gorąco ale zbierały się chmury więc będzie padał deszcz. Od wielu dni nie spadła ani jedna kropla z nieba. Było sucho i gorąco. Wreszcie doszli do zamku. Moon otworzyła łapą wrota.
-Chodźcie tędy-rzekła.
-Zaczekaj!- chciała zatrzymać ją Moonstar ale w końcu wszyscy pobiegli za Moon. Wrota zatrzasnęły się za nimi a Moon stała teraz u boku Archona. W jednej chwili strumień światła przeleciał od jej głowy do łap i jej sierść zmieniła wygląd na sierść Blackdeath.
-No, no no... Widzę, że podążyliście za moją zmyłką i wpadliście w pułapkę...
-Co jej zrobiłeś!- warknął Humfrey.
-Ja? Właściwie nic... Pomogłem tylko odkryć jej prawdziwą stronę. Nic więcej- uśmiechnął się szatańsko Archon.-No i dodałem parę rzeczy aby nie sprawiała mi większych kłopotów.
-Moon...- próbowała do niej przemówić Moonstar.-Moon musisz walczyć!
Archon się zaśmiał.
-Chyba nie myślisz, że coś zdziałasz? To jest prawdziwa Moon. Ona nie ma swojej woli... A teraz siad.
Moon bez chwili namysłu usiadła na ziemi. Zan chciała się rzucić na Archona ale jego wilki ją zatrzymały. Wszyscy stali teraz na środku sali tronowej. Bez ruchu.
-A teraz pozwólcie mi przygotować ceremonię przejęcia waszych mocy. Widzę, że macie potężne Elementy Harmonii, ale co to? Widzę, że dwóch brakuje... Jaka szkoda- zakpił z nich. Wilki z jego armii związały całą szóstkę.
-Wypuść nas- odezwał się Jake.
-Nie... Postoicie tu sobie...
W tej chwili Moonstar zauważyła, że Moon poruszyła się. Dosłownie przez ułamek sekundy, widziała że Moon zamknęła oczy, wyszczerzyła zęby i zadrgała niespokojnie. W tej chwili od innej strony zauważyła blask. To był jeden z jej talizmanów. Czarna połówka rozbłysła lekko, i zgasła. Moonstar olśniło.
-Ej Moon! Słaba jesteś! Nie umiesz się nawet  obronić!- krzyknęła do niej. Moon znowu się poruszyła ale tym razem na dłuższą chwilę. Talizman rozbłysł ale znów zgasł.
-Star! Co ty wyrabiasz?- zapytał Kirugami.
-Za słabe... A może zadziała w drugą stronę...-wyszeptała do siebie Star.
-Moon! Cofam to! Możesz walczyć! Jesteś najbardziej upartym wilkiem jakiego znam! Tylko spróbuj!
Moon poruszyła się tym razem przez dłuższą chwilę, i zapiszczała.  Talizman rozbłysł i zaczął emitować słabą poświatę.
-Dokładnie! Tylko postaraj się! Proszę!- Moonstar zawołała. Moon tym razem poruszyła się, zaczęła warczeć i... Zaryczała. Przypominało to połączenie lwa z wilkiem. Star nigdy czegoś takiego nie słyszała. Talizman zaczął mocno błyszczeć. Moon do niego podbiegła i założyła na szyje. Drugą połowę rzuciła Moonstar.
-Star! Łap!- zawołała Moon.
-Co?!- wrzasnął wściekle Archon.
-To Archon... Że Twilight Spirits, tak łatwo się nie poddaje...- Cała szóstka oprócz Jake'a wzleciała do góry i zaatakowała Archona strumieniem światła. Nastąpił dziwny wybuch i wszyscy spadli na ziemię. Archon leżał w podartej szacie na ziemi.


Moon rozgryzła sznury którymi inni byli związani. W tej chwili usłyszała, że Archon się podnosi i zaczyna się śmiać.
-A tobie co tak wesoło?- zapytał milczący dotąd Mack. Archon nadal po części śmiejąc się odpowiedział mu.
-Myślicie, że to koniec? Zdradzę wam sekret o waszej przyjaciółce... Moon może ty im powiesz o swojej małej tajemicy?- zapytał Archon.
-Co? Jakiej tajemicy?-zapytała Moonstar.
-Moon?- odezwała się Zan patrząc na swoją przyjaciółke która stała i patrzyła wściekle na Archona.
-Oooo... Nie powiedziała wam?.. I wy ją nazywacie przyjaciółką?...
 -O co tu chodzi?!- odezwał się Humfrey.
-Wasza droga Moon dla mnie pracuje! I to nie przez zaklęcia, ale w pełnej świadomości...
Moonstar na nią popatrzyła.
-Moon?... To prawda?-zapytał Kirugami.
-Nie! Znaczy... Tak ale... Ech... Miałam dostać się do watahy i zdobyć wasze zaufanie... A potem przyprowadzić was tu żeby Archon mógł odebrać wam moce..
-Co!? I nic nam nie powiedziałaś o tym?! Wykorzystałaś nas!- wrzasnęła Moonstar.
-Nie! To nie tak! Miałam takie zadanie ale wycofałam się! Odeszłam od nich po tym jak was poznałam!- broniła się Moon.
-Nie pokazuj mi się na oczy...- powiedziała Star i zaczęła biec w stronę watahy.
-No... Wy lepiej też biegnijcie... Nie wiem czy wiecie alee... Zleciłem atak na waszą watahę...

                                                       To be continued...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz