sobota, 18 lipca 2015

[By Rix] #63- Rodzina?

Rix słyszał rozmowę Kelsee i wilka, który się ujawnił. Wilk wydawał się.... znajomy... Nie bardzo wiedział o co im chodzi.
Leżał tak przez jakiś czas. Wyglądał jakby zasnął z otwartymi oczami. Nie ruszał się. Tymczasem szybował sobie swobodnie w swej wyobraźni. Kelsee już poszła. Usłyszał kroki. Ktoś się zbliżał. Leniwie spojrzał na wejście. Ujrzał w nich wilka, który go wcześniej śledził. Wilk ten, grzywkę miał niebieską, podbródek też niebieski, szyję i brzuch biały. Reszta futra była czarna. Oczy były niebieskie.
- Cześć. - przywitał się Rig.
- To ty mnie śledziłeś...
- Tak... ale nie ważne... słyszałem o tobie... - dodał trochę zmieszany. Jednak chwilę potem nabrał pewności siebie - pamiętasz mnie?
- Ja? Ciebie? Nie...
Rig'a zatkało.
- Nie pamiętasz mnie? W... W-własnego brata?
- BRATA?!
- n-no t-t-tak... n-nie p-p-amiętasz mnie... Rig jestem... Jesteśmy braćmi... mamy jeszcze starszego brata... Shadowblooda...
- Nie wierzę ci... Miałem tylko rodzinę i Moonstar...
- Jak możesz pamiętać kogoś przygarniętego, ale nie własnych braci?! - Oburzył się Rig.
- Nie ważne!
Rig westchnął.
"Naprawdę jest z nim coś nie tak" - pomyślał.
Wilk wyciągnął z torby, którą miał na sobie, aparat.
- Nasi rodzice ją znaleźli. Pamiętasz?
- Nie.
- Kiedy bronili się przed ludźmi. Jeden uciekający zgubił aparat. Wzięliśmy go. Popatrz, tu są nasze zdjęcia!
Rig włączył łapą aparat. Zaczął Rix'owi pokazywać zdjęcia. Był na nich Rig, Rix, Moonstar, czarny wilk i dwa największe wilki, które (jak można było się domyśleć) były rodzicami całej trójki i zastępczymi rodzicami Moonstar. Oglądali zdjęcia przez jakiś czas. Na kilku zdjęciach Rix zobaczył, jak jako szczenięta bawili się razem. Rix'owi łzy popłynęły. Rig uśmiechnął się.
- Shadowblood niedługo do nas wpadnie. On jest najstarszym bratem.
Rix uśmiechnął się szeroko. Jednak miał kogoś. Miał Moonstar. Miał braci. Nie jest sam. Nie jest sam!
Usłyszeli trzepot skrzydeł. Wyjrzeli z jaskini. Zobaczyli czarnego wilka, który wylądował przed nimi.
Miał czarną sierść i żółte oczy.
- Już z Kelsee rozmawiałem. Przyjęła nas. - Powiedział czarny wilk.
- To jest Shadowblood. - rzekł Rig.
- Nie pamięta nas? - Zdziwił się Shadowblood.
- Teraz pamiętam - odpowiedział z uśmiechem Rix - przez śmierć rodziców zapomniałem kompletnie o tym, że istnieje ktoś taki jak Moonstar i wy!
- Jak się tutaj znalazłeś? - zapytał Rig.
- Przypadkowo. Trochę mi odbiło. Gdy rodzice umarli, przysiągłem, że zabiję sprawcę. Przez te lata wędrowałem po świecie. Podpalałem wszystko co zobaczyłem. Przybyłem do tej watahy i podpaliłem schronisko. Wilki Kelsee mnie schwytały i od tej pory Kelsee mi pomaga dojść do siebie. Obiecała, że jak pomogę wilkom z jej watahy, to pomoże mi znaleźć mordercę. Co wy tu robicie?
- Jak wiesz Rix, dnia w którym rodzice zginęli, ja i Rig wyruszyliśmy na zwiady i łowy - zaczął Shadowblood- Gdy wróciliśmy z jedzeniem, rodzice leżeli martwi, a ciebie nie było. Też wyruszyliśmy w świat. Chcieliśmy ciebie znaleźć.
- Ale chyba nie po to, bo myślicie, że to ja ich zabiłem? Nie myślicie tak, prawda?
- Nie - odrzekł krótko Shadowblood.
- Ale teraz jesteśmy razem. A właśnie! Jest tutaj Star? - spytał Rig.
- Pewnie, że jest! Spotkaliśmy się! Wiecie, że ona ma siostrę?
- Siostrę? - spytał zdziwiony blood.
- Tak siostrę! Moon się nazywa! Jeszcze jej nie spotkałem.
- A ma chłopaka? - zainteresował się Rig.
- Tak ma. Jej chłopak nazywa się Kirugami.
- Uch... - westchnął smutno Rig. Cała trójka się zaśmiała.
- Ta Moonstar... - zaczął Shadowblood - jakaś dziwna jest...
- Dlaczego? - spytali Rig i Rix.
- Nie lubi mnie. Ona też mnie nie lubi. Zastanawiam się, czemu nasi rodzice, ją kiedyś adoptowali.
- A ty byś nie adoptował szczeniaka, który jest samotny i nie ma domu ani rodziny? - spytał Rix.
- Przecież ma siostrę nie?
- Z tego co wiem, ona jest starsza od Moon. Po za tym wtedy się rozdzieliły. Nie lubi opowiadać skąd pochodzi.
- Idziemy na spacer? Chcę zobaczyć jak wygląda wataha. - zaproponował Rig.
- Pewnie! - odpowiedział Rix i wyszli z jaskini.
                             To be continued...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz