poniedziałek, 24 sierpnia 2015

[By: Rix] #92- Tyle czasu...

Minął rok, odkąd Rix został porwany do Watahy Nocy.
Czarny wilk chodził wokół wilka o różnokolorowej sierści, który stał na dużym stole w wielkiej sali.
- Minął rok... dalej nie możesz je znaleźć? - powiedział z niezadowoleniem Cobra, Alpha Watahy Nocy.
- Nie, panie - odpowiedział stojący na stole wilk.
- Chyba przeniosły się do innej watahy... może wiedzą, o twojej misji?
- Nie, panie, to niemożliwe.
Cobra pokręcił głową. Rix dalej siedział na stole wpatrując się przed siebie. Jakby w coś co było w tym pokoju, lecz nie było tego widać. Cobra westchnął.
- Na razie zostaw Watahę Krwawej Łapy... Szukaj... Szukaj te dwie wilczyce... masz mi je tutaj przynieść!
- Tak, panie.
- I pamiętaj : mają być żywe... z innymi rób co chcesz...
- Tak, panie.



Rix szedł przez las. Przeszedł obok zamku Archona, a następnie obok Watahy Piasku. Ominął Watahę Krwawej Łapy. Dostał rozkaz, by tę watahę zostawić, ale nawet gdyby tego rozkazu nie dostał, trzymałby się z dala od watahy. Nie wiedział dlaczego. Nic nie pamiętał. Szedł teraz przez kolejny las. Nie zauważył, że za krzaków obserwowała go pewna wilczyca.
Szedł dalej lasem. Usłyszał kogoś. Popatrzył na krzaki. Uniósł brew i zaczął iść w stronę krzaków warcząc.
- Kto tu jest?!
W odpowiedzi na to pytanie, zza krzaków na Rix'a wyskoczyła wilczyca.
- To ja się pytam kim ty jesteś?! - warknęła.
Wilczyca brzuch i łapy miała białe. Tylko tyle Rix zdążył zobaczyć, zanim dostał od niej w twarz.

- Pytałam, kim jesteś!
Rix zrzucił ją z siebie i zaczął gryźć.
- Ała!
Przez chwilę się tak bili, ale Rix nie miał czasu na bicie się z jakąś wilczycą. Miał znaleźć Moon i Moonstar. Nie wie czy mu się zdawało, ale chyba skądś zna imię "Moonstar".
Zaczął biec dalej, a wilczyca za nim.
- Ej, wracaj!
"Co za uparta baba" - pomyślał Rix.
Dotarł na pewną polanę. Odetchnął z ulgą, jednak nagle usłyszał tupot kopyt.
- Cholera - mruknął do siebie Rix.
Zza drzew wyskoczył wielki Tuaren. Rzucił się rogami na Rix'a, rycząc przy tym. Rix zdołał zrobić unik, jednak Tauren, uderzył go. Przewrócił się. Wstał, ale wtedy Tuaren uderzył go swoimi rogami w brzuch. Tauren ryknął, machnął rogami i Rix uderzył w drzewo.
Upadł na ziemię krzycząc z bólu. Widział przed oczami mgłę. Nagle usłyszał krzyk. Krzyk Taurona, który upadł martwy na ziemię.
Rix jęczał z bólu. Ujrzał sylwetkę jakiejś wilczycy idącej w jego stronę. Potem zemdlał.



Obudził się w jakiejś jaskini. Uniósł łeb chcąc spojrzeć na dziurę w swoim brzuchu, czując przy tym ogromny ból. W miejscu dziury zobaczył bandaż otaczający jego ranę.
- Powinieneś mi dziękować - usłyszał głos. To była ta sama wilczyca, która mu tyłek zawracała przez chwilę w lesie.
- Dz... Dziękuję.. - wyjąkał Rix z bólu.
- Pomogłam ci - rzekła wilczyca - w zamian powiesz mi, kim jesteś. Dobrze?
Rix skrzywił się.
-  Dobrze?! - Warknęła wilczyca, nachylając się nad jego twarzą.
- J-jestem Rix... Z Watahy Nocy...
- Słyszałam o tej watasze...
- A kim ty jesteś?
- Jestem Amari.
Rix próbował wstać, jednak ból mu na to nie pozwalał.
- Będziesz musiał tutaj trochę poleżeć, Rix.
- Nie moge... - jęknął - mam misję do wykonania...
- Misję? Jaką?
- Nie mogę tobie powiedzieć..
- Skoro jestem jedyną osobą, która aktualnie może ci pomóc, jeśli chodzi o to - Amari dotknęła lekko brzucha Rix'a, na co on zareagował krzykiem - muszę wiedzieć co chcesz zrobić.
Rix skrzywił się i pokręcił głową.
- Ech... jak dziecko... - westchnęła Amari, po czym przycisnęła łapę do brzucha Rix'a.
- AAAAAA!
- Co musisz zrobić?
- Dostałem misję od mojego Alphy, Cobry! Mam znaleźć i przyprowadzić żywe Moon i Moonstar!
- Kto to jest Moon i Moonstar?
- Może przestaniesz na mnie wymuszać informacje... teraz ty masz coś powiedzieć o sobie...
- Nie mam ciekawej historii - wzruszyła łapami - ale widząc ciebie, jestem ciekawa skąd jesteś. Masz ciekawy kolor sierści.
- Choroba - mruczy pod nosem Rix.
- Choroba?
- Miałem kiedyś czarną sierść... Jednak nagle zrobiła mi się taka... ognista...
- Może przez dorastanie?
Rix pokręcił głową.
- Nie sądzę.
- Skoro już masz tutaj trochę poleżeć, to powinnam powiedzieć jednak coś o sobie. Pochodzę z Watahy Wody. Jako szczeniak musiałam jednak z tamtąd uciec.
-  Czemu?
Amari westchnęła.
- Moi rodzice zginęli podczas wojny między watahą, z której pochodzę, a Watahą Ognia... Myślałam, że pochodzisz z tamtąd.
- Nie. W Watasze Nocy mieszkają wiele wilków różnych ras.
Amari kiwnęła powoli głową.
- Moi rodzice też zginęli... - westchnął Rix - Nie wiem kto ich zabił... Zapomniałem wiele rzeczy... Ale wydaję mi się, że z pewnego momentu zacząłem coś pamiętać, że miałem nowe życie, ale nagle znowu je zapomniałem... nie wiem czemu...
- Słyszałam plotki, że Cobra miał brata - powiedziała Amari - jednak nagle zginął i Cobra został Alphą. Zmienił niemal wszystkie zasady watahy.
Rix nagle otworzył szeroko oczy.
- Bo tak faktycznie było... przypomniałem sobie coś... Za czasów, gdy mój ojciec jeszcze żył i był Alphą, były zupełnie inne zasady... Teraz rządzi Cobra... teraz żeby zostać członkiem watahy, trzeba przejść przez 3 etapy...
- Przeszedłeś?
- Jeszcze nie... Cobra mówił, że jeszcze nie jestem gotowy...
Rix postanowił, że zmieni temat.
- Więc, gdy uciekłaś z Watahy Wody, zamieszkałaś w innej watasze?
- Nie... Wędrowałam szukając szczęścia... Nie chciałam na razie dochodzić do żadnej watahy... działałam na własną łapę...
- Aha...
- Wiesz może, kim są te Moon i Moonstar? Czemu musisz je znaleźć i przyprowadzić?
- Nie wiem... ale wydaję mi się że skądś znam tę Moonstar...
Siedzieli przez chwilę w milczeniu. Nagle Amari się odezwała :
- Pomogę ci.
- Co?
- Pomogę ci przypomnieć te wszystkie rzeczy, które zapomniałeś - rzekła pewnie Amari.
- A pomożesz mi wykonać misję?
- W tym tobie nie pomogę, bo nie wiem w czym te wilczyce zawiniły.
Marzeniem Rix'a od zawsze było przypomnienie sobie wszystkiego co zapomniał.
Gdy ktoś wymazuje komuś pamięć...
Wymazuję też część tego komu wymazuję się pamięć...
                                                                     To be continued...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz