- W domu? - spytał Rix.
- Naprawdę? Tego też nie pamiętasz? - Shadowblood rzucił Rix'owi pogardliwe spojrzenie.
- Wiele rzeczy nie pamiętam... Jestem oślepiony chęcią zemsty, na tej osobie, która zabiła moich rodziców.
- Przecież ty ich zabiłeś! Nie kłam już! Zaraz zostaniesz ukarany, a dalej nie chcesz się przyznać, dlaczego?! - krzyknął Blood.
Nagle wilk na kamiennym tronie zaczął się śmiać. Nikt nie wiedział dlaczego.
- Ach tak! Nie przedstawiłem się! - powiedział - Jestem Cobra. Alpha Watahy Nocy.
Zszedł z kamiennego tronu i zaczął szczerzyć swe kły.
- Blood, Rig zostawcie mnie z nim samego.
- Jesteś pewny? Chcielibyśmy uczestniczyć w jego egzekucji - rzekł Shadowblood.
Rig jednak nie wyglądał na chętnego, by widzieć, jak jego brat ginie.
- Powiedziałem coś! - warknął Cobra.
Shadowblood kiwnął głową, chociaż minę miał obrażoną. Wyszedł z bratem.
Gdy zostali sami, Cobra rzekł :
- Witaj w domu, Rix!
- Tutaj się urodziłem? Tutaj mieszkałem? Ja? Moonstar? Moi bracia? Moi rodzicie?
- Tak, tak, Rix. Wszyscy twoi bliscy tutaj mieszkali. Rozumiem, że nie poznajesz swojego wujka, skoro nawet nie wiesz, gdzie się urodziłeś?
- Wujka?
- Tak. Jestem bratem twojego ojca.
- Jak miał na imię?
- Baskabar. Wiesz... każdy wilk przed wstąpieniem do mej watahy musi przejść 3 częściowy test...
- Test? Wstąpienie do watahy? Nie nie nie! Ja zostałem porwany! Nie dojdę do żadnej watahy bez mojej zgody!
Nagle Cobra złapał go łapą za jego gardło i przycisnął do ściany.
- Stul dziób!
Rix zaczął się dusić.
- Nie rozumiesz powagi sytuacji! Wataha Krwawej Łapy, to już nie jest twój dom! To twoi wrogowie!
Cobra puścił go.
- Moi wrogowie?! - wrzasnął Rix - Jacy znowu wrogowie?!
- Słuchaj - warknął Cobra - Albo weźmiesz udział w przejściu 3 etapów, albo Moonstar i Max zginą!
Swoich braci chętnie wydałby na śmierć. Jednak Maxa i Moonstar nigdy.
- Szantaż...
- Milcz! - przerwał Cobra - posłuchaj mnie ty nędzna kupo złomu... nikt nie będzie ciebie szukał... tu jest twój nowy dom..
- Skoro to jest mój nowy dom, to dlaczego muszę przejść przez te trzy etapy?!
- Nie mam całkowitej władzy nad watahą! Wilki mogą się zbuntować, jeżeli dowiedzą się o moich planach!
- jakich planach?
- ZAMKNIJ SIĘ! - Cobra znów zaczął go dusić. Zaczął też warczeć, jednak po chwili uspokoił się. Rix już wiedział, że wilk duszący go, ma takie same problemy ze zdrowym myśleniem, jak on.
- Posłuchaj... Jak nie będziesz chciał przejść przez 3 etapy, to Max i Moonstar zginą.. jak nie uda tobie się przejść, stanie się to samo... jak uda ci się przejść, dojdziesz do mojej watahy czy tego chcesz czy nie... a Moonstar i Max nie zginą z moich i moich wilków łap...
- a z czyich?
- Nie wiem... po prostu ja i moja wataha zostawimy ich... Jeżeli przejdziesz przez te 3 etapy, dojdziesz do mojej watahy, czy tego chcesz czy nie, oraz dowiesz się.... o sobie...
- O sobie?
- Niczego nie pamiętasz... ja tobie pomogę...
- Ci co nie zginęli z mojej rodziny to zdrajcy.... - zauważył Rix - tylko Moonstar jest w porządku..
- Star nie jest twoją siostrą...
- Została przygarnięta...
- Ale nie jest twoją siostrą... została adoptowana... Będziesz się dalej ze mną kłócił?
- Nienawidzę ciebie...
- Pomogę ci wszystko sobie przypomnieć, jeżeli będziesz mi pomagał.... - powiedział już wściekły Cobra.
- Niby w czym?
- Posłuchaj mnie... - warknął Cobra i przycisnął mocniej Rixa do ściany - Twoja była wataha ma pewne wilki... te wilki są inne od wszystkich... ja i parę innych osób, te wilki chcemy....
- Wilki? O kogo ci chodzi?
Cobra westchnął. Był już zmęczony.
- To ściśle tajne...
- Mam ci w czymś pomóc, tak? Schwytać te wilki, tak? Muszę wiedzieć, kto to jest..
- Nic tobie nie powiem... Nie jesteś jeszcze przygotowany..
- Na co?
- Milcz! - krzyknął Cobra i uderzył Rixa łapą w twarz. Rix poczuł mocny ból. Z jego nosa spływała krew. Już od paru lat nie dostał tak mocno. Miał szeroko otwarte oczy i patrzył na swojego wuja, z niemal strachem. Nic nie wiedział. Nic nie mógł zrobić.
Był w pułapce....
Ale czy ktoś by go szukał?
Pewnie nie....
Max jest za młody...
Moonstar jest przywiązana do siostry, której nawet nie zna...
I nagle do niego dotarło.
Nic nie może już zrobić.
"Nikt nie będzie ciebie szukał"....
To be continued...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz