sobota, 18 lipca 2015

[By Rix] #63- Rodzina?

Rix słyszał rozmowę Kelsee i wilka, który się ujawnił. Wilk wydawał się.... znajomy... Nie bardzo wiedział o co im chodzi.
Leżał tak przez jakiś czas. Wyglądał jakby zasnął z otwartymi oczami. Nie ruszał się. Tymczasem szybował sobie swobodnie w swej wyobraźni. Kelsee już poszła. Usłyszał kroki. Ktoś się zbliżał. Leniwie spojrzał na wejście. Ujrzał w nich wilka, który go wcześniej śledził. Wilk ten, grzywkę miał niebieską, podbródek też niebieski, szyję i brzuch biały. Reszta futra była czarna. Oczy były niebieskie.
- Cześć. - przywitał się Rig.
- To ty mnie śledziłeś...
- Tak... ale nie ważne... słyszałem o tobie... - dodał trochę zmieszany. Jednak chwilę potem nabrał pewności siebie - pamiętasz mnie?
- Ja? Ciebie? Nie...
Rig'a zatkało.
- Nie pamiętasz mnie? W... W-własnego brata?
- BRATA?!
- n-no t-t-tak... n-nie p-p-amiętasz mnie... Rig jestem... Jesteśmy braćmi... mamy jeszcze starszego brata... Shadowblooda...
- Nie wierzę ci... Miałem tylko rodzinę i Moonstar...
- Jak możesz pamiętać kogoś przygarniętego, ale nie własnych braci?! - Oburzył się Rig.
- Nie ważne!
Rig westchnął.
"Naprawdę jest z nim coś nie tak" - pomyślał.
Wilk wyciągnął z torby, którą miał na sobie, aparat.
- Nasi rodzice ją znaleźli. Pamiętasz?
- Nie.
- Kiedy bronili się przed ludźmi. Jeden uciekający zgubił aparat. Wzięliśmy go. Popatrz, tu są nasze zdjęcia!
Rig włączył łapą aparat. Zaczął Rix'owi pokazywać zdjęcia. Był na nich Rig, Rix, Moonstar, czarny wilk i dwa największe wilki, które (jak można było się domyśleć) były rodzicami całej trójki i zastępczymi rodzicami Moonstar. Oglądali zdjęcia przez jakiś czas. Na kilku zdjęciach Rix zobaczył, jak jako szczenięta bawili się razem. Rix'owi łzy popłynęły. Rig uśmiechnął się.
- Shadowblood niedługo do nas wpadnie. On jest najstarszym bratem.
Rix uśmiechnął się szeroko. Jednak miał kogoś. Miał Moonstar. Miał braci. Nie jest sam. Nie jest sam!
Usłyszeli trzepot skrzydeł. Wyjrzeli z jaskini. Zobaczyli czarnego wilka, który wylądował przed nimi.
Miał czarną sierść i żółte oczy.
- Już z Kelsee rozmawiałem. Przyjęła nas. - Powiedział czarny wilk.
- To jest Shadowblood. - rzekł Rig.
- Nie pamięta nas? - Zdziwił się Shadowblood.
- Teraz pamiętam - odpowiedział z uśmiechem Rix - przez śmierć rodziców zapomniałem kompletnie o tym, że istnieje ktoś taki jak Moonstar i wy!
- Jak się tutaj znalazłeś? - zapytał Rig.
- Przypadkowo. Trochę mi odbiło. Gdy rodzice umarli, przysiągłem, że zabiję sprawcę. Przez te lata wędrowałem po świecie. Podpalałem wszystko co zobaczyłem. Przybyłem do tej watahy i podpaliłem schronisko. Wilki Kelsee mnie schwytały i od tej pory Kelsee mi pomaga dojść do siebie. Obiecała, że jak pomogę wilkom z jej watahy, to pomoże mi znaleźć mordercę. Co wy tu robicie?
- Jak wiesz Rix, dnia w którym rodzice zginęli, ja i Rig wyruszyliśmy na zwiady i łowy - zaczął Shadowblood- Gdy wróciliśmy z jedzeniem, rodzice leżeli martwi, a ciebie nie było. Też wyruszyliśmy w świat. Chcieliśmy ciebie znaleźć.
- Ale chyba nie po to, bo myślicie, że to ja ich zabiłem? Nie myślicie tak, prawda?
- Nie - odrzekł krótko Shadowblood.
- Ale teraz jesteśmy razem. A właśnie! Jest tutaj Star? - spytał Rig.
- Pewnie, że jest! Spotkaliśmy się! Wiecie, że ona ma siostrę?
- Siostrę? - spytał zdziwiony blood.
- Tak siostrę! Moon się nazywa! Jeszcze jej nie spotkałem.
- A ma chłopaka? - zainteresował się Rig.
- Tak ma. Jej chłopak nazywa się Kirugami.
- Uch... - westchnął smutno Rig. Cała trójka się zaśmiała.
- Ta Moonstar... - zaczął Shadowblood - jakaś dziwna jest...
- Dlaczego? - spytali Rig i Rix.
- Nie lubi mnie. Ona też mnie nie lubi. Zastanawiam się, czemu nasi rodzice, ją kiedyś adoptowali.
- A ty byś nie adoptował szczeniaka, który jest samotny i nie ma domu ani rodziny? - spytał Rix.
- Przecież ma siostrę nie?
- Z tego co wiem, ona jest starsza od Moon. Po za tym wtedy się rozdzieliły. Nie lubi opowiadać skąd pochodzi.
- Idziemy na spacer? Chcę zobaczyć jak wygląda wataha. - zaproponował Rig.
- Pewnie! - odpowiedział Rix i wyszli z jaskini.
                             To be continued...






czwartek, 16 lipca 2015

#62- Przyjaciele

-Dlaczego ich tam nie ma?- zapytał Humfrey. Jake spojrzał na Macka pytającym spojrzeniem.
-Mówiłem już albo zostały zabrane wcześniej, w co wątpię bo tylko ja wiem gdzie są, albo zostały ukryte już wcześniej. Gdy tam byłem z Moonstar owszem, brakowało dwóch ale sądziliśmy, że są w innej części ruin.
-No ale gdzie one mogą być? Jak wyglądają?- zapytał Jake. 
-One nie wyglądają. To niewidzialny byt o wielkiej mocy. Mogą wniknąć w jakikolwiek przedmiot. 
-To jak je odróżnić od zwykłej rzeczy?- zapytała milcząca dotąd Zan. 
-Im bardziej ich prawowity posiadacz okazuje cechę która element reprezentuje, tym bardziej zaczyna świecić. A ter...
Mack nie dokończył bo przerwał mu wilk który wbiegł do wielkiej sali.
-Moon wróciła! - wykrzyknął i pobiegł dalej. Inne wilki pobiegły za nim. Stanęły na granicy pustyni i lasu i.... faktycznie ich oczą ukazała się idąca w ich stronę Moon. Wilki do niej dobiegły I zaczęły ją o wszystko wypytywać. 
-Ja też się cieszę, że was widzę ale teraz musimy iść-powiedziała poważnym tonem.
-Dokąd? -zapytała Zan. 
-Do twierdzy Archona. Musicie coś zobaczyć- nagle nadbiegła Moonstar.
-Moon?-zapytała.
-Musimy iść-powiedziała i odwróciła się w stronę pustyni.
-Tak ale..
-Musimy iść! - powiedziała dużo bardziej stanowczym tonem. Jednak na chwilę miała w głowie przebłysk swojej starej świadomości. Jedno jedyne słowo które jej przychodziło teraz na myśl.
"Przyjaciele"
Popatrzyła na Moonstar. Chciała jej coś powiedzieć zanim będzie za późno. Program wgrany w urządzeniach znajdujących się na niej zaczął ją mocno ranić ale nie zwróciła na to uwagi.
-Moonstar muszę z tobą porozmawiać-powiedziała Moon i poszła z Moonstar kawałek dalej.
-O co chodzi?
-Ja muszę ci coś powiedzieć... Ja... Ah...-Program zaczął się restartować.
-No?
-Ja jestem... -właśnie miała dodać ostatnie słowo. Jednak zdała sobie sprawę z tego jak absurdalnie to zabrzmi. Ale nie chciała okłamywać Star. Wiedziała że gdy prawda wyjdzie na jaw Moonstar będzie wściekła, że jej o tym nie powiedziała.
-Już nic... Nie ważne...- Program właśnie skończył się restartować.
-Choćmy już. 

                             To be continued...

piątek, 10 lipca 2015

[By:Sayona] #61- Nie bądź dla siebie taka surowa.

Moonstar patrząc jak ucieka wilk nie reagowała. Skupiła uwagę na rysia który stał za tym wilkiem. Ryś zaczął biec w jej stronę. Star natychmiast zrobiła unik. Zwierze znowu zaczęło biec w stronę Star. Nagle zobaczyła Kirugamiego który skoczył na rysia gryząc go w kark. Jednak zwierze szybko go strąciło z karku i znów rzucił się na Moonstar. Wilczyca nie zdążyła zrobić uniku. Ryś ją rzucił o drzewo, a Star zemdlała. Kiru znowu rzucił się na drapieżnika w kark tym razem go wywrócił. Ryś uciekł. Star popatrzyła na Kiru iskrzącymi od łez oczami.
-Ja...
-Nic nie mów-powiedział Kiru przerywając Star. Wyglądał na poważnego.
-Ale...
-Żadnych "ale". Musimy sobie coś wyjaśnić jasne?-powiedział śmiertelnie poważny Kiru. Moonstar wstała i poszła razem z Kiru do jego jaskini.
-Siadaj-powiedział. Star zrobiła jak kazała.
-Czemu jesteś taki...-spytała Moonstar.
-Bo tak. Bo nadal nie rozumiesz jak mi na tobie zależy. Uważasz, że wszystko przez ciebie się dzieje. A teraz czas byś mi odpowiedziała na pytanie: Czemu tak myślisz?- Spytał Kiru tym razem z lekkim uśmiechem.
-Bo zawsze tak jest...-powiedziała Star i wstała by usiąść na półce.
-Jeszcze raz tak powiesz a Cię udusze-powiedział Kiru chodząc w kółko. W końcu zatrzymał się przy Star.
-Czasem musisz powiedzieć "nie" Starly rozumiesz?-powiedział milej Kiru i usiadł naprzrciw jej.
-Jak możesz kochać tak...-nie skończyła bo Kiru zakrył jej pyszczek łapą.
-Nie bądź dla siebie taka surowa-powiedział Kiru i wziął łapę po czym prawie natychmiast ją pocałował. Pewnie się domyślacie co było dalej.

To be continued...

[By: Rix] #60- Poszukiwany

Rix czekał za drzewem na Kelsee. Poszedł gdzieś jeszcze na chwilkę, gdy Kelsee zaczęła rozmawiać z Moonstar. Poszedł, ponieważ zauważył coś dziwnego. znowu usłyszał szelest. Jak na pustyni. Ktoś go śledził?
- Ech... Z tego co zrozumiałam po tym napisie, Moon została porwana... Znowu... - westchnęła Kelsee, powracając do  Rix'a - Gdzie byłeś?
- A nic... usłyszałem coś, ale pewnie mi się zdawało...
- Dobrze. Wracajmy do watahy. Ty wrócisz do jaskini, a ja idę powiadomić inne wilki, żeby wataha zaczęła szukać Moon. Nie wychodź jasne? Kto wie, co ten Archon mógł zrobić z Moon!
- Ok... - powiedział Rix.



Wrócili do watahy. Wilki patrzyły z lekkim strachem na Rix'a.
- Odprowadzę ciebie do jaskini. Zastanawiałam się, czy by kogoś nie wysłać, żeby ciebie pilnował, ale to raczej kiepski pomysł.
W końcu doszli do piaskowej jaskini.
- Do zobaczenia, Rix. - powiedziała Kelsee.
- Cześć.


Troszkę czasu minęło, a Rix już naprawdę zaczął się nudzić. Przez te lekcje panowania nad sobą, nie mógł już niczego podpalać, ale marzył co by podpalił i jak. Wychylił łeb z jaskini. Znowu usłyszał szelest. Zza krzaków między drzewami zobaczył zakapturzonego wilka. Widać było tylko kawałek pyszczka. Podbródek był niebieski.Wilk najwyraźniej zobaczył, że został wykryty, bo uciekł.
- Co do...
Mimo zastrzeżeń Kelsee, Rix wyszedł z jaskini i podążył w kierunku, w którym zniknął wilk. Już nie obchodziło go czy ktoś go zobaczy. Chciał się dowiedzieć, kto go śledził, odkąd wrócił z pustyni.
"Może to wilki w Watahy Piaski, albo od tego Archona" - pomyślał Rix. Kelsee będzie zła, jak się dowie, że Rix jakiegoś wroga przyprowadził. A może to dobry wilk? Z naszej watahy?





Dobiegł w końcu do Wielkiej Sali. Właśnie Kelsee przeprowadzała zebranie z paroma wilkami. Gdy wilki zobaczyły Rix'a, natychmiast wstały. Kelsee je uspokoiła.
- Rix?  Miałeś zostać w jaskini.
- Jakiś zakapturzony wilk mnie zobaczył. Obserwował mnie w krzakach. Kelsee, muszę coś ci powiedzieć.
Kelsee uniosła brwi, lecz wstała i wyszła z nim. Stanęli w jakimś miejscu, gdzie nie ma wilków.
- Co chcesz?
- Gdy byłem na pustyni, usłyszałem szelest. Ten wilk zakapturzony śledził mnie odkąd wróciłem.
Kelsee była zaskoczona. Potem westchnęła.
- Oby to nie był żaden wilk z naszych wrogów. Przykro mi Rix, ale od tej pory musisz zostać śledzony przez naszych szpiegów. Przewodniczy im Humfrey.
- Co?! Czemu?!
Kelsee przyciszyła głos.
- Być może, nasze wilki zobaczą tego zakapturzonego wilka.
Rix'owi bardzo ten pomysł się nie podobał.
- Będą mnie wkurzać....
- Przykro mi Rix. Jeżeli przyprowadziłeś jakiegoś wroga, to nie będzie ciekawie. Może odkryć nasze słabości. Zebrać dane na temat naszej watahy. Sytuacja jest poważna. Rix mam jeszcze na głowie poszukiwania Moon. A co jeśli jeszcze dobiorą się do Moonstar?
Rix zaczął warczeć.
- Rix uspokój się!
Oczy Rix'a były już prawie złote i puste. Jednak w ostatniej chwili opanował się. Krzyknął jednak wściekły :
- Dobrze! Niech tobie będzie!
Splunął kulką ognia i odszedł. Kelsee westchnęła i wróciła na zebranie.
Minęło jeszcze parę minut i zebranie już się skończyło. Kelsee wstała od stołu. Wilki już ruszyły na poszukiwania Moon.
Już wychodziła z wielkiej sali. Miała właśnie pójść do schroniska, do szczeniaków. Nagle na jej drodze tuż przed nią stanął zakapturzony wilk. Wilczyca była zaskoczona. Już miała wykonać cios jednak wilk szybko zrobił unik.
- Proszę się nie martwić! Przybywam w pokoju!
- Kim jesteś?!
Zakapturzony wilk ukłonił się. Zdjął kaptur.
- Nazywam się Rig. Przybywam z daleka. Chciałbym dołączyć do twej watahy.
Kelsee przyjrzała się jemu.
- Czy to ty śledziłeś Rix'a?
- Tak, pani. To byłem ja. Słyszałem, że pewien wilk psychopata niemal spalił pani schronisko - odrzekł wilk łagodnym głosem. Był to bardzo młody wilk.
- Skąd mam mieć pewność, że mogę tobie zaufać, Rig?
- Wilk, którego śledziłem jest poszukiwany. Oskarżono go o wiele zabójstw.
- Zabójstw? - rzekła zaskoczona Kelsee.
- Tak, pani. Zabójstw. Moja wataha została spalona przez tego wilka. Jest i ze mną mój brat, jednak w tej chwili jest w innym miejscu. Chciałbym dojść do pani watahy, by móc śledzić tego wilka dla dobra pani watahy. Jeżeli popełni jeszcze jedno przestępstwo, ja i mój brat będziemy zmuszeni zabrać go i go ukarać.
- Ja ponoszę za niego odpowiedzialność. Uczę go panować nad sobą.
- Pani, ten wilk jest poszukiwany w wielu watahach. Jeżeli nie zostanie należycie ukarany, watahy mogą wypowiedzieć pani wojnę. Nawet te watahy, które mają z pani watahą sojusz. Zaproponuję pani układ. Jeżeli wilk Rix popełni choć jedno przestępstwo, ja i mój brat zabierzemy go i ukarzemy. Dla dobra pani watahy i innych watah.
- Choć jedno przestępstwo?
- Tak, pani - rzekł wilk dalej w ukłonie.
"Będę musiała być przy nim całe dnie. A na głowie mam wiele innych rzeczy." - pomyślała Kelsee - "Jeżeli się nie zgodzę, moja wataha będzie narażona nie tylko na Archona i Watahę Mrocznej Strony Księżyca, ale i na wiele innych watah."
- Brzmi to jak groźba - Rzekła Kelsee surowym tonem.
- Tak wiem, pani, lecz ja tylko ostrzegam co może się stać, jeżeli wilk dalej będzie w najlepsze biegał bo cudzych polach, nieukarany.
Kelsee westchnęła.
- Dobrze. Umowa stoi. Jak się nazywa twój brat? Spodziewam się tutaj i jego prawda?
- Tak, pani. Mój brat nazywa się Shadowblood. On też chce dołączyć do watahy, by pilnować Rix'a. Jednak jeżeli coś Rix będzie mówił na nasz temat, a my tego nie potwierdzimy, to proszę jemu nie wierzyć. To tylko kłamstwa psychopaty, który chce uniknąć swej kary. Kara jednak musi nastąpić. Jeżeli Rix się nie poprawi, to jego stąd zabierzemy.
- Zgoda - powiedziała Kelsee, rzeczowym tonem, jednak w głębi duszy była zaniepokojona.
Rig uśmiechnął się. Wstał.
- Gdzie ja i brat będziemy mogli zamieszkać?
- Chodź za mną.




Szli tak przez jakiś czas. W końcu doszli do jaskini dla 5 wilków położonej w lesie (jaskinia 8).
- Proszę. Idealna jaskinia obok jaskini Rix'a. Tylko nic mu nie róbcie bez konkretnego powodu.
- Tak, pani. Dziękuję - powiedział Rig, znowu się kłaniając - Tylko proszę, niech pani nie mówi, że ja i mój brat jego śledzimy. Niech pani znajdzie jakąś wymówkę. To dla dobra wszystkich wilków.
Kelsee westchnęła i odeszła.
" To jednak moje wilki nie będą śledziły Rix'a..." - pomyślała Kelsee. Niepokoiła się.

środa, 8 lipca 2015

[By:Cookie] #59- Nowe przygody

Cookie od dawna ukrywał się na terytorium watahy. Szukał miejsca gdzie mógł spokojnie spać i wgl. Jednak los się odmienił i znalazł jaskinie sprzyjającą jego warunkom. Cookie jest rasy wilków Ice. Po kilku dniach przebywania w jaskini udał się na zwiady terenu. Przez ten czas poznał wiele terenów. Wreszcie dotarł do świetlistej polany.

Bardzo mu się to miejsce spodobało. Długo tam sobie chodził, ponieważ był tak zafascynowany. Jednak po chwili zauważył coś białego z dziwnymi znakami. To był wilk, który płakał. Cookie wdrapał się na drzewo i obserwował zwierze. Nagle ze strachu, że spadnie drzewo powoli zarastało lodem aż się zamieniło w drzewo lodu. Cookie szybko ukrył się tak, aby obcy wilk go nie zauważył. Moonstar wyczuła kogoś obecność. Zaczęła wenszyć. Powoli zmierzała w strone Cookie'go. On jednak coraz bardziej się denerwował, ponieważ nie znał jej i bał się, że go zaatakuje. W końcu zeszedł z drzewa a Moonstar się na niego popatrzyła. Zaczeła warczeć. Jednak Cookie nie wiedział, że warczy na Tauros'a.


Po kilku sekundach Cookie ze strachu puścił pył, przez który Moonstar oraz Tauros nic nie widziali. Była to dla niego szansa by się oddalić i uspokoić się w bezpiecznym miejscu.....

                                                  To be continue...

wtorek, 7 lipca 2015

[Info] Głosy Wilków

 Jeśli ktoś z was zastanawiał się jaki dany wilk ma głos to w tym poście się tego dowie. Każda piosenka którą dany wilk śpiewa jest śpiewana jego głosem. Tutaj macie wypisane głosy niektórych wilków, z czasem ten post będzie edytowany więc radze na niego zaglądać. Wilki mają głosy tych osób które śpiewają te piosenki:


Moonstar:

Moon:
Tutaj akurat jest różnie... Gdy Moon śpiewa ma inny głos, i gdy mówi ma inny. Potrafi go zmienić tak jak chce ale najczęściej brzmi on tak:
(Ma głos jak ta Dziewczyna która to śpiewa [przewińcie kawałek albo posłuchajcie chwile])

Rix:


Swoją drogą niektóre te piosenki pojawią się niedługo w postach ;) To tyle na dzisiaj xd  

poniedziałek, 6 lipca 2015

[By:Sayona] #58- Zawsze...

Moonstar poszła znowu nad morze Hulemer. Usiadła i zaczęła rozmyślać. Myślała o Moon. Miała, czuła jakby coś się z nią stało ale nie wiedziała co.
-Czemu były tam cztery elementy a nie sześć...-powiedziała do siebie.
-Tutaj jesteś- powiedziała Kelsee i usiadła koło niej.
-Jak się czujesz?-spytała Kelsee. Moonstar nie odpowiedziała i popatrzyła na tafle wody. Wnet na tafli pojawił się napis "Broń ją nawet na koszt życia swego". Kelsee popatrzyła na nią z szokiem.
-Ty... nie możliwe...-powiedziała Kelsee. Star popatrzyła na Kelsee ze zdziwieniem.
-Co? Jeśli myślisz o tym, że jestem Shadow Lightning to powiem ci tak: Nie, nie jestem żadną rzadkością. Jestem zwykłym wilkiem. Bez uczuć, bez nadzieji, bez...-Nie skończyła i zaczęła płakać.
-Mam dość Kelsee rozumiesz? Mam dość...-powiedziała Star i wstała po czym odeszła.


Moonstar szła na świetlistej polanie z płaczem. Widziała garstki pamięci. Widziała szczęśliwą, małą Moon która się do niej przytulała. Pamięta nawet co mówiła do Moon.
-"Moon pamiętaj... mimo tego kim jesteś zawsze... zawsze będę z tobą. Jeśli coś ktoś ci zrobi przysięgam... przysięgam, że przyjdę ci na ratunek"- Moonstar powtórzyła swoje słowa jakby to mówiła swojej siostrze.
-Moonstar... nie obwiniaj siebie-powiedziała...
-Icela?-powiedziała Moonstar i się odwróciła.
-Tak. Mówiłam, że się zobaczymy-powiedziała Icela.
-Zostaw mnie... nie chce byś mnie widziała w tym stanie-powiedziała Star. Icela ją przykryła skrzydłem.
-Mam prawo przyjaciółko. Wiem co się stało...I czas już byś to jej pokazała-powiedziała Icela i zniknęła.
-Nie mogę... nie teraz póki coś jej grozi...

To be continued...

niedziela, 5 lipca 2015

Info #3

Uwaga mam teraz kilka ogłoszeń więc proszę poświęćcie 5 minut i przeczytajcie.

Theme do postaci narazie nie będą dodawane z powodu braku czasu ale mamy nadzieję, że muzyka która jest wam wystarczy ;)

Jeśli w poście w którym występuje wadera (dziewczyna) jest piosenka która śpiewa chłopak to wilczyca śpiewa go swoim głosem tak samo jest z basiorami (chłopakami) w przypadku piosenki śpiewanej przez dziewczynę! Także możecie spokojnie dodawać takie piosenki. Trochę wyobraźni! A gdyby ktoś chciał wiedzieć jaki wilk ma jaki głos to na jutro postaram się dowiedzieć i o tym napisać.

Wkrótce zostanie przeprowadzona pewna dość ważna ankieta w której mam nadzieję, że każdy weźmie udział.

Poza tym to witamy nowego wilka, Cookie! :)

To tyle na dzisiaj. Koniec ogłoszenia.

#57- Cień i Płomień

 Moon stała w klatce w bezruchu. Venom stał do niej tyłem i coś robił przy stole.
"Idealny moment żeby zaatakować..."
Moon wzięła rozpęd i uderzyła w kraty. Nie wiele to dało ale kraty trochę się wygięły.
-Próbuj ile chcesz i tak nie wyjdziesz póki z tobą nie skończymy- odezwał się głos Luke'a który właśnie wszedł do sali.
-I jak program?- zapytał Venom'a.
-Prawie gotowe. Można wołać Archona.
Moon musiała uciekać. Nie mogła nic wymyślić ale pomyślała, że spróbuje wygiąć kraty. Wgryzła się w jedną i najpierw ją przepołowiła a potem wygięła robiąc mnóstwo hałasu. Venom i Luke trochę się cofnęli.
-Nie macie ze mną szans...- powiedziała Moon.
-My nie... Ale to tak.
Rozpylili w jej stronę jakiś proszek. Nie miał jednolitego koloru aby można było określić co to jest. Moon zemdlała. Wtedy do sali wszedł Archon.
-No! Moja broń jak mniemam gotowa?
-Prawie, panie... Właśnie oberwała proszkiem Axaru. Nasi najlepsi alchemicy nad nim pracowali razem z technikami.
-Dobrze... No więc co to jest?- zapytał Archon i rozsiadł się na tronie.
-To mieszanka drobnej ilości proszku zapomnienia, pyłu wulkanicznego, eliksiru cienia oraz wynalazku techników- wytłumaczył Venom.
-A jak to działa?- zapytał Archon i podparł brodę na ręce.
-Wynalazek techników to mikroskopijne urządzenia osadzone teraz na jej sierści. Połączony z tą obrożą i sterowany komputerowo. Jest to tylko środek ostrożności ale dodaje też kilka ulepszeń takich jak zmiana wyglądu sierści czy też automatyczne przyzwanie smoka.
-To w takim razie zaczynajmy już. Technologia technologią ale musimy odbyć ceremonię. Załóż jej tę obroże i zaczynamy- Archon wstał z tronu. Venom zdjął Moon jej talizmany i założył obroże. Rozpoczęła się ceremonia. Moon podczas niej się obudziła. Stała na środku klatki a wilki stojące wokół niej mówiły jakieś słowa w runicznym języku. Była przerażona. Już była tu wiele razy ale nic nigdy nie wyglądało w ten sposób. Nagle pod nią pojawił się znak Ying (czarny) . Nad nią zaś pojawiła się tarcza ognia. Jej sierść zaczynając od nóg robiła się czarna. Ogień z sufitu klatki zaczął ją otaczać. W końcu otoczył ją całkowicie i nie było jej przez chwilę widać. Gdy ogień znikł wyglądała inaczej. Była czarna z czerwonymi symbolami na sierści.

-Blackdeath...- szepnął Luke jakby do siebie. Usłyszał to Venom.
-Co?
-Blackdeath. Mityczny Cień i Płomień. Włada wszystkim co się pali i cieniem świata. Podobno jej nadejście miało oznaczać początek nicości ale to tylko mit...
-Taki odpowiednik Ghost Ridera? Oprócz tej nicości...- spytał Venom szeptem.
-Ta coś takiego...
-Venom! -nagle usłyszeli głos Archona.
-T.tak panie?
-Rób swoje...- Archon spowrotem usiadł na tron i patrzył na swoją nowo powstałą broń. Venom zasiadł do komutera i magią psychiki zaczął wpisywać kody.
-No wwięc tak... Usunąć wspomnienia z watahy, przyjaciół... Włączyć mikroboty i wpisać kod... Dobra- Venom wpisał kod do programu sterowania.

<Program> 
<Czynność> <Aktywacja Mikrobotów>

Kursor kilka razy zamigał na ekranie i zaczął wpisywać polecenia dla Blackdeath.

<Blackdeath>
<Cel>
<Wilki watahy>
<Czynność>
<Zabić>

<Cel drugorzędny>
<Wilki watahy> <Imiona: Moonstar, Kirugami, Zan, Humfrey, Mack, Jake>
<Czynność>
<Dostarczyć> <Stan: Żywi>

                     To be Continued...

[By: Rix] #56- Spacer

Kelsee i Rix znowu się spotkali. Rix wyglądał na zamyślonego.
- Znasz Moonstar? - spytała.
- Tak... Aż w mordkę przez to wszystko zapomniałem, że ona istnieje... - rzekł Rix z uśmiechem.
- Nie mówiłeś, że ją znasz. Opowiadałam ci o wszystkich wilkach. Razem z Moonstar.
- Taaak... Ale wtedy nie pamiętałem o niej...
Kelsee się do niego uśmiechnęła.
- Pierwszy raz chyba widziałam ciebie z uśmiechem na twarzy.
- Od paru lat nie czułem się na tyle szczęśliwy, by się uśmiechnąć.
Kelsee uśmiechnęła się. Rix robił duże postępy.
- Jak się poznaliście? - spytała Kelsee.
- Moja rodzina ją adoptowała. Moi rodzice, byli moją jedyną rodziną. Polubiliśmy się. Wtedy byłem...... normalny...
- Ach tak...
- Więc... Moon i Moonstar są siostrami? - spytał nagle Rix.
- Co? Tak. Są siostrami. Przybyła tu jako Ravenis, jak ci już mówiłam.
- Tak... upewniam się tylko. Heh.. jednak kogoś jeszcze mam...
W samą porę Rix usłyszał znajome szczekanie. To Max biegł do niego radośnie.
- Cześć Rix!
- Max!
Mały wilczek wskoczył Rix'owi na brzuch. Śmiali się razem.
- Co u ciebie mały? Przecież rodzice na pewno nie pozwolili tobie przychodzić do mnie!
- Tak, ale się wymknąłem! Powiedziałem, że idę na łąkę pobawić się ze szczeniakami! Widziałem ciebie parę godzin temu z jakąś wilczycą! Kto to jest?
- A to moja przyjaciółka z szczenięcych lat... Kopę lat jej nie widziałem!
Nagle Max nastawił swoje uszka.
- Ups! Mój tata postanowił jeszcze tu przyjść! Słyszę jego wołanie! Oby nas nie zobaczył razem! Pa!
- Pa Max! - krzyknął Rix.
Siedzieli tak chwilkę w milczeniu. W końcu Kelsee się odezwała :
- Parę godzin temu widziałam, jak Moon się wymknęła... Dziwne... Nie świętowała z nimi powrót Moonstar... Chyba pójdę z Moonstar pogadać. Dobrze? Ty idź do swojej jaskini. Nie trać nad sobą kontroli.
- Dobrze. Cześć.
- Do zobaczenia..




Rix siedział w swojej jaskini (jaskinia nr 7). Trochę mu się nudziło. Miał nadzieję, że odwiedzi go mały Max, ale nigdzie go nie było widać. Miał ochotę przejść się po terenie watahy, albo coś innego zrobić, byle tylko tu nie siedzieć, ale co miał zrobić? Jeszcze ktoś zacznie panikować jak jego zobaczy.
"Ciekawe jak wyglądają inne watahy..." - pomyślał.
Wstał i wychylił łeb z jaskini rozglądając się. Nikogo nie zobaczył. Postanowił przejść się trochę tak, żeby nikt go nie zobaczył.
Przeszedł obok niewielkiej jaskini ze źródełkiem, następnie obok średniej jaskini z dużą ilością kryształów. Zapatrzył się trochę na jaskinię średniej wielkości pokrytej mchem. Ominął małą, wilgotną jaskinię. Musiał troszkę szybciej iść, bo obawiał się, że ktoś wychyli łeb z tej jaskini i go zobaczy.
Przeszedł przez świetlistą polanę, nasycając się świeżym powietrzem. W końcu ujrzał coś, co go zaciekawiło. Pustynię. Rozejrzał się, czy nikt go nie śledzi, zrobił krok i poczuł ciepły piach pod łapami. Dowiedział się od Kelsee, że większość obszaru jest pod panowaniem wrogów Watahy Krwawej Łapy - Watahy Piasku. Wiedział też o Archonie i o wilkach z Watahy Mrocznej Strony Księżyca.
"Wszyscy mają swoich wrogów... Jestem ciekaw jak wyglądają te inne watahy..." - pomyślał.
Przeszedł się trochę po pustyni. Nic ciekawego nie zauważył. Nagle usłyszał ciche szuranie piasku. Odwrócił się szybko. Nikogo nie zobaczył.
"O cholera, ktoś mnie chyba zauważył... lepiej już wrócę..."
Plunął parę razy kulkami ognia w krzaki, by wypłoszyć tego, kto tam siedzi, ale nikt nie wyszedł. Zaczął iść w stronę swojej jaskini. Jednak nie miał tyle szczęścia, jak na początku. Parę wilków go zauważyło. Patrzyło na niego z przerażeniem. Rix chciał powiedzieć "co się gapicie?". Już nawet otwierał pyszczek, ale szybko powstrzymał się od tego i powiedział po prostu :
- Em... Dbry.... - i przyśpieszył kroku. Nie zamierzał biec, bo ktoś pomyśli, że skądś ucieka i zawoła Alphę.
W końcu dotarł do jaskini. Wskoczył do niej i odetchnął.
Chwilę potem do jaskini weszła Kelsee.
- Gdzie byłeś? Widziałam ciebie. Kilka wilków też ciebie widziało.
- Byłem chwilę na pustyni... Przepraszam nudziło mi się!
- Dobrze dobrze... Nie znalazłam jeszcze Moonstar. Pójdziesz ze mną dobrze? Wiedziałam, że nie mogę ciebie samego zostawić. Muszę z nią porozmawiać. Nie wiem gdzie Moon.
Rix wstał i wyszedł z Kelsee.
                                                                             To be continued...




[By:Cookie]


Witam wszystkich. Jestem nowym pomocnikiem adminów tego bloga. Od jutra postaram się coś napisać na blogu. Mam nadzieje, że mi się spodobacie. :)

sobota, 4 lipca 2015

[By: Sayona] #55- Próba

Moonstar i Mack dotarli na miejsce. Stała tam już cała paczka. No... prawie cała.
-A gdzie Moon?-spytał Humfry.
-Porwali ją...-powiedziała Star i opuściła mordkę.
-Jak to?!-spytał Humfry zdenerwowany.
-Uspokój się... najpierw elementy, potem Moon-powiedziała Zan. Wnet otworzyły się bramy. Weszli do środka. Stół był... pusty.
-Jak to nie ma?!-spytała Moonstar samą siebie. Nagle rozległo się światło. Elementy leżały na czterech różnych miejscach. Popatrzyli na element odwagi.
-To... kto pierwszy próbuje przejść przez kolczastą pułapkę?-spytała Moonstar. Humfry od razu rzucił się na wysuwające się kolce. Ruszał się szybko i to bardzo szybko. Wziął element i wrócił.
-Phi... prościzna-powiedział Humfry. Odwrócili się i zobaczyli... drzwi? Drzwi z zagadką.
-"Wielki mur, lecz i mały. Wybierz jeden, ale dobrze"-przeczytała Zan i nagle pojawiły się przed nią trzy miski. W jednej były kwiaty, w drugiej kwiaty i w trzeciej... kwiaty.
-Ale wszystkie są takie same!-krzyknęła Moonstar.
-Właśnie, że nie...-powiedziała Zan-są trzy... czyli dwa to musi być iluzja...-powiedziała Zan. Nagle środkowa i lewa miska zaczęła falować. Zan wsunęła pyszczek w prawy i wyciągnęła element czujności.
-Brawo Zan-powiedział Mack. Mack wnet ujrzał błysk kryształu. Zmienił się w cień i zabrał element sprytu. Kirugami popatrzył na niego.
-No nieźle, nieźle...-powiedział.
-Em... gołąbki fajnie, że gadacie i tak dalej, ale-powiedziała Moonstar i wskazała łapą wilka z drewna.
-Pomóżcie... mi...-powiedział drewniak i pokazał złamaną drewnianą łapę. Kiru podszedł do niego.
-Odejdź...-powiedział drewniak.
-Zaufaj mi-powiedział Kiru i wziął 5 metrów od drewniaka jego łapę. Mocą psychic przymocował łapę.
-Dziękuje-powiedział drewniak i zniknął, a zamiast niego pojawił się element zaufania.
-Są cztery... a gdzie reszta?-spytała Moonstar.
-Nie wiemy... może zaginęły-powiedział Mack. Nagle świątynia zaczęła się walić. Wszyscy uciekli z świątyni i poszli do watahy.


To be continued...

[By: Sayona] #54- To moja wina...

Moonstar poszła do jaskini Moon by z nią porozmawiać. Usłyszała po drodze kroki. Zobaczyła Kirugamiego.
-Cześć Kiru-powiedziała z uśmiechem.
-Hej Star-odpowiedział.
-Co tutaj robisz? Nie świętujesz twojego po...-przerwał Kiru patrząc na płaczącą Moonstar.
-Kiru... ja... nie mogę... muszę iść do Moon...-powiedziała Moonstar i pobiegła. Gdy dotarła na miejsce zobaczyła czarny pył.
-Moon!-krzyknęła i wbiegła do jaskini. Natomiast jaskinia była... pusta...
-O nie...-powiedziała do siebie i klapnęła uszy. Poszła nad morze Hulemer i zaczęła płakać.
-To moja wina... mogłam jej wcześniej powiedzieć...-powiedziała Star i zaczęła mocniej płakać. Ścisnęła tak mocno pyszczek, że zaczęły ją boleć zęby.
-Moonstar...-powiedział jakiś wilk.
-R...Rix?-powiedziała z płaczem Star. Rix usiadł koło niej.
-Co się stało?-spytał Rix.
-Moon... ona... uciekła... prze ze mnie...-powiedziała Star z płaczem. Rix popatrzył na nią i przypomniał sobie, jak ona pocieszała go. Postanowił się zrewanżować i zaśpiewać jej piosenke.


Moonstar słysząc go poczuła się... rozumiana. Przez słowa, które wilk, który zawsze się bał samego siebie pomógł niej postarać się, by poczuła się lepiej.
-Rix... dziękuje...-powiedziała Moonstar z uśmiechem.
-Nie ma za co-odpowiedział Rix z uśmiechem i poszedł.
-Moon...Wiem, że mnie słyszysz... obiecuje, że już nigdy prze nigdy cie nie skrzywdzę...-powiedziała Moonstar z płaczem.Wnet zobaczyła Macka.
 -Chodź musimy iść po elementy harmonii-powiedział Mack i złapał Star za łapę i zmienili się w cień.

To be continued...

#53- Czarne jak twoja dusza...

 Moon szła lasem w kierunku Orlich klifów z opuszczoną głową. Wiedziała, że jej sen nie dział się naprawdę ale z depresji nie jest tak łatwo wybrnąć.
-Cieszę się ich szczęściem... -zatrzymała się przed kałużą i sarkastycznie uśmiechnęła szczerząc zęby.
-No, patrzcie jaka jestem szczęśliwa...
Moon szła dalej i rozmyślała o tym dokąd ucieknie. Bo w sumie nie ma innego domu. Nagle gdy już była na skraju lasu usłyszała czyjeś kroki.
-No... Czy właśnie tak wygląda szczęśliwy wilk?..
-Luke... Czego znowu chcesz? Mam znowu wybić kilku twoich pomocników? - Zapytała nie odwracając się.
-Kilku? Hahaha... Ja tu mam ze sobą całą watahę...
Moon momentalnie się odwróciła. Zobaczyła całą masę wilków zbliżającą się do niej. Zawołała w myślach Saphirę.
-Nie boimy się Twojego smoka... Jest dla nas... Nieszkodliwy. I przyda się Archonowi.
-Nie!- zawołała Moon szczerząc kły i warcząc.
-Ooo, Taaak... Ty też się mu przydasz...
W tym momencie Moon urwał się film. Wilk rzucił w jej głowę dość ciężkim kamieniem.
-Zabrać to stąd razem ze smokiem...


Moon obudziła się w klatce. Widziała tron Archona i przygotowaną jakomś ceremonię. Nagle zaczęły schodzić się wilki. Wszystkie się śmiały.
-Hieny... Co zamierzacie zrobić? Wyśmiejecie mnie na śmierć?
-Tego akurat nie zrobią ale to kusząca propozycja...- usłyszała głos zastępcy Luke'a, Venoma. Usiadł przed jej klatką.
-No. To najpierw po dobroci. Przyłącz się do nas...
-Nie- Moon odwróciła się do niego plecami i usiadła.- Nic na mnie nie macie.
-Widzę wilk z silną wolą.. To ją trochę ostudzi.
W tym momencie Moon w oczy rozbłysło jakieś światło. Świeciło jak słońce i paliło jak wrząca lawa.
-Aaaa! Co to jest?!- Moon upadła na ziemię i spojrzała na Venoma który stał obok jakiejś laski.
-Berło światła... Ukradliśmy je ostatnio. Popatrz na to- Venom wycelował berłem w siebie i nic mu się nie stało.
-Ale jak...
-Zaprawdę bezużyteczna broń czyż nie? Nieeee... Ale zależy na kim jej się użyje- wycelował w Moon i Berło ją mocno oparzyło.
-Światło przegoni wszystkie cienie... To berło działa na demony. I pomaga w przemianie.
Moon nie do końca wiedziała o co chodzi. Ale spojrzała na swoje łapy i zobaczyła że są czarne.
-Czarne jak twoja dusza co? Hah... A teraz wezwiemy Archona... On już się tobą należycie zajmie...

                  To be continued...

[By: Sayona] #52- Chyba obie się czegoś nauczyłyśmy

Moonstar siedziała w swoim umyśle patrząc na klatkę. Słyszała wszystko co mówiła Moon. Miała wyrzuty sumienia i czuła się... Winna... Nigdy nie czuła takiego bólu w sercu.  Nagle usłyszała czyjeś kroki. Zobaczyła Moon. Nie spodziewała się, że wróci po nią mimo tego. Wstała i użyła wszystkich mocy by mieć kontrole nad ciałem. Na szczęście jej się udało, ale była w formie Nightshadow Star.
-Moon!-krzyknęła szeptem Moonstar.
-Cześć-powiedziała Moon śmiertelnie poważnie.
-Moon... ja... wszystko słyszałam i... ja...-mówiła Moonstar z płaczem.
-"ja" co?-spytała Moon niechętnie.
-Ja... przepraszam siostrzyczko...-powiedziała i odwróciła wzrok. Moon zaiskrzyły oczy.
-Co... powiedziałaś?-spytała Moon z wyrazem pyszczka "nadzieja".
-Przepraszam. Byłam chamska myśląc, że tylko ja mam tak źle... ale nie wiedziałam, że jakiś wilk może mnie rozumieć...-powiedziała i popatrzyła na Moon. Obie się do siebie uśmiechnęły.
-Ja też cie przepraszam... powinnam...powinnyśmy ze sobą porozmawiać prawda?-spytała Moon z uśmiechem. Star przytaknęła.
-Chyba obie się czegoś nauczyłyśmy-powiedziała Moonstar i łapy zaczęły jej zmieniać kolor na swoją normalną forme.
-Moonstar twoje łapy!-powiedziała Moon z uśmiechem na pyszczku. Star już wiedziała co ma zrobić.
-Moon... Jest coś o czym muszę ci powiedzieć...-powiedziała Moonstar.
-Coś nie tak?-spytała Moon. Nagle usłyszeli kroki.
-O nie to oni UCIEKAJ!!!!!-krzyknęła Moonstar. Moon się nie ruszała z miejsca. Zobaczyły 10 wilków w tym dwa na czele.
-Renos i Lenos... miło was widzieć...-powiedziała Moonstar.
-Widzę, że twoje łapki już są normalne... no trudno znowu będziemy musieli cię podać transformacji-powiedział Renos. Moon otworzyła klatkę dla Star.
-Uciekaj Star-powiedziała Moon. Lecz zamiast uciekać Moonstar biegła w ich stronę.
-No chodź!-krzyknął Renos i biegł w stronę Moonstar. Star biegła coraz szybciej. Wnet za sobą zostawiała niebieski ogień, a jej oko zapaliło się na niebiesko. Jej sierść zaczęła schodzić aż w końcu widać było jej tylne metalowe łapy, metalowe oko, dolną część pyska, szyje i część utrzymującą jej ogon. Moonstar otworzyła pysk i robiła się niebieska kula. Rzuciła w nich i stanęła. Od razy zrastała jej się sierść z metalowymi elementami. Moon pozbyła się już innych wilków.
-Star... to chciałaś mi powiedzieć tak?-spytała Moon patrząc na Moonstar. Star sierść była już normalna.
-Tak to chciałam ci powiedzieć... teraz uciekajmy póki się nie przebudzili-powiedziała Star i uciekli.
-Wszystko idzie zgodnie z planem...-powiedział Renos i zemdlał




Moon razem z Moonstar wrócili do watahy. Wnet Moonstar wyczuła... ogień... ogień który znała.
-Star!!!-krzyknął Kirugami i Humfry. Kirugami skoczył na Star, a Humfry na Moon. Obie się śmiały.
-Też tęskniłyśmy-powiedziały obie nawzajem. W końcu weszli do środka. Nagle zobaczyła koło Kelsee wilka którego dawno nie widziała.
-Riiiiiix!-krzyknęła Star i pobiegła w jego stronę. Rix zanim się odwrócił zobaczył że jakaś wilczyca biegnie w jego stronę. Star skoczyła na Rixa ze śmiechem. Rix patrząc na jej oczy i słysząc jej głos skapnal się, że to Ravenis i zaczęli się obaj śmiać.
-Znasz go?-spytała Kelsee.
-Pewnie, że go znam! Jego rodzina mnie adoptowała kiedy byłam mała. Nagle oczy Rixa zrobiły się złote i puste.
-Rix pamiętaj co mówili twoi rodzice-powiedziała Star i Rix się uspokoił.
-Pa Rix!-powiedziała Star i pobiegła do Macka, Moon, Humfry'ego, Zan i Kurugamiego.
-Może stworzymy nową grupę?-spytał Mack.
-Nie głupi pomysł... a jak będzie się nazywać??-spytała Moon.
-Może... Twilight Spirits?-zaproponowała Moonstar.
-TAK!-krzyknęli wszyscy nawzajem i zaczęli się śmiać. Wtedy Moon potajemnie uciekła. Widziała to Moonstar, ale wiedziała, że Moon musi zostać sama. Nie wiedziała jak bardzo się myli.


To be continued...

piątek, 3 lipca 2015

#51- Misja [W tym samym czasie...]

-To na pewno dobry plan?- spytał Dallas.
-Tak, bo to mój plan... A teraz siedź cicho! Xan! Venom! - Luke zawołał dwa wilki. Natychmiast przybiegły a jeden z nich niósł w pysku jakiś czarny proszek.
-Ale siedzi w jaskini przecież nas zauważy...
-Zaraz wyjdzie... Jej natura nie zignoruje księżyca na niebie...
Moon faktycznie wyszła z jaskini. Położyła się na trawie.
-Teraz Venom!- szepnął Luke a Venom rozpylił nad Moon prawie niewidzialny proszek. Wilczyca zasnęła.
-Będzie tak spać godzinę jak nie więcej ale lepiej żebyśmy się szybko uwineli...- zauważył Xan.
-Dobra to rób co masz robić i się nie oszczędzaj...
Wilk wymówił kilka zaklęć i jego oczy rozbłysły na niebiesko. Wymówił jeszcze jedno zaklęcie i w kałuży pojawił się obraz widziany przez niego.
-Dobra stwórz projekcję podświadomości i puść wspomnienia. Ale daj więcej tych złych.
-Wiem... Prawie wszystkie są złe... Ten wilk nie miał kolorowo w życiu...
-No i? My jej je jeszcze bardziej uprzykrzymy... Zaraz co to jest?- spytał Luke widząc coś niestworzonego przez nich.
-Nie wiem.. Ktoś grzebie w jej śnie...
-Napraw to. A resztę ci podyktuje...

Po około godzinie wilki skończyły i schowały się nad wejściem do jaskini. Moon się obudziła. A potem pobiegła.
Luke i Venom przybili sobie piątkę.
-A my nie za nią?- spytał Dallas.
-Nie... Mamy to ustalone z watahą księżyca... Oni dostali to czego chcieli i teraz dadzą im dużej fory podczas uwalniania Moonstar. A teraz kolej na to abyśmy my dostali to czego chcemy.
-To jaki mamy plan?- spytał Xan.
-Poczekamy aż ona ją uwolni. Wezwie wtedy swojego smoka. Star poleci a ona powie że pójdzie na piechotę ale ucieknie. Skieruje się na orle klify niedaleko plaży. Tam ją dorwiemy ale jeszcze w lesie bo nad klifami będzie za późno...- powiedział Luke bez najmniejszego przerwania wypowiedzi. Jakby był pewny tego co mówi.
-A Ty skąd to wszystko wiesz? I coś taki pewny? -spytał Venom.
-Gdy ty ją uśpiłeś, ja z jej snu wyciągnąłem dość energii aby mieć krótki wgląd w przyszłość...
-Co?
Luke skoczył na Dallasa i przewrócił go grzbietem na ziemię stając na jego brzuchu po to aby go posłuchał.
-Słuchaj koleś... Ta wadera ma w sobie więcej energii Jing (czarnej) od jakiegokolwiek innego stworzenia na tej ziemi. Przeciętny poziom wynosi 6% a w tym jednym wilku jest jej 98%. To o ponad 60% więcej niż ma cała ta jej ekipa razem wzięta, łącznie z Moonstar.
-Ale jak to możliwe? Nawet Archon ma o połowę mniej w swojej lasce.
-Nie mam pojęcia... Ale ta wilczyca jest cenniejsza niż nam się wydawało... I nie tylko my się nią zainteresowaliśmy... Są też inne klany. Trzeba zdobyć sojuszników zanim ktoś nas uprzedzi...
      
                     To be continued...