Moon chodziła właśnie przed swoją jaskinią. Nagle jednak zaczęła czuć coś złego, czego nie powinno tu być. Od razu domyśliła się co to jest, ale nie miała zamiaru nic z tym zrobić. Zamiast wrócić się do jaskini poszła w stronę wielkiej sali.
-Jack widziałeś może Ravenis?- Spytała Moon przechodząc obok wilka.
-Tak, jest w wielkiej sali niedaleko wejścia.
-Dzięki...
Moon znalazła w końcu Moonstar i od razu do niej krzyknęła.
-Moonstar! Choć tu! Musimy pogadać!- Moonstar od razu przyszła do niej i obie stanęły w kącie wielkiej sali.
-Wiesz... Chciałam cię przeprosić za to co powiedziałam nad jeziorem łez...
-Nic się nie stało... - Powiedziała i się uśmiechnęła. Moon powtórzyła jej gest.
-Słuchaj, chcę żebyś to wzięła- powiedziała Moon zakładając Moonstar na szyję swoją połowę talizmanu przedstawiającą ducha Jang.
-Po co?- Zdziwiła się Moonstar. Moon nigdy nie oddałaby swojego ukochanego naszyjnika.
-Tooo... Gdyby stało się coś złego. Żeby rozjaśniał ci ciemność- Moon uśmiechnęła się i podreptała w stronę swojej jaskini. Gdy była przy bagnach zauważyła, że na ziemi coś błyszczy na niebiesko. Podbiegła do tego.
-Hę?- Odkopała dziwną rzecz. Od razu postanowiła zabrać ją do jaskini.
Gorge właśnie miał patrol na wschodniej granicy. Przechodził akurat obok jaskini Moon. Postanowił do niej zajrzeć.
-Halo?- Spytał wchodząc do jaskini.
-Gorge? Wejdź prosze! Coś ci pokaże!- Usłyszał głos Moon. Gdy wszedł głębiej w jaskinię zauważył nią siedzącą i wpatrującą się w coś na podłodze. Podszedł bliżej i zauważył, że to wielki, niebieski... Kamień? Albo jakiś kamień szlachetny? Nie był w stanie określić co to jest.
-Co to jest?- Spytał.
-Nie mam pojęcia. Ale niech tu leży... Wydawało mi się, że się porusza..
-Aha... Dobra. Ja muszę iść na patrol... To cześć!- Powiedział i poszedł dalej.
Moon siedziała jeszcze chwilę przy kamieniu. Zastanawiała się co to może być. Nagle usłyszała pisk.
To był Gorge.
-Gorge! Co się dzieje?!- Pobiegła do wyjścia i zauważyła na śniegu mocno zranionego Gorge'a i stojące nad nim dwa wilki z zamku Archona. Moon właśnie miała ruszyć do ataku kiedy wyjście zagrodziły jej dwa wilki z Lukiem na czele.
-No cześć.. Zauważyłaś już swojego przyjaciela?- Powiedział ze złowieszczym uśmiechem.
-Zostawcie moich przyjaciół w spokoju!- Warknęła.
-W swoim czasie... A teraz powiedz dobranoc!- Powiedział i rzucił w jej głowę jakimś pojemnikiem który wybuchł jak się z nią zetknął. Moon momentalnie zasnęła. Wilki ją związały i zaczęły ciągnąć przed jaskinię. W tej samej chwili zauważyli nadbiegającą grupę wilków. Na jej czele biegli Moonstar i Kirugami.
-Moon! Zostawcie ją w spokoju!- Wrzasnęła Moonstar ale zanim dobiegli, grupa wilków razem z Moon zniknęła. Został tylko Gorge.
-Gorge!- Podbiegł do niego Kiru.- Nic ci nie jest?
-Nie... To tylko zadrapanie...
-Max! Zabierzcie go do jaskini szpitalnej! My zbierzemy grupę wilków i pójdziemy szukać naszej przyjaciółki...
Moon obudziła się w końcu. Była w klatce. Na środku sali tronowej. Zaczęła się rozglądać. W końcu gdy obraz przed jej oczami przestał się rozmazywać, zobaczyła Archona. Nie wiedziała czemu ale czuła okropne kłopoty. Była w tym zamku już nie raz i zawsze wiedziała że skoro tu jest to będą kłopoty ale tym razem bardziej niż zazwyczaj.
-Moon.. Stara, dobra Moon... Nie chciałaś przyjść tu po dobroci jak widzę...- Powiedział Archon chodząc wokół klatki.
-Nigdy nie przyszłabym tu po dobroci... I ty dobrze o tym wiesz- prychnęła Moon.
-Wiem... I dlatego muszę użyć tego- Skierował swoją magiczną laskę w jej stronę. Magiczny kamień na końcu laski zmienił kolor na czarny i zaczął się świecić.
-Co zamierzasz zrobić?- Powiedziała Moon patrząc bez wyrazu.
-Hmmm... Powiedzmy, że... Trochę zmienić nastawienie... Do niektórych osób...- Powiedział i laska zaświeciła tak mocno, że nie widać było nic poza jej blaskiem. Moon straciła przytomność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz