sobota, 25 kwietnia 2015

#1- Brakująca

Był ładny dzień w lesie. Było gorąco na dworze ale w jaskini, chłodno i spokojnie. Idealna pogoda na szkolenie. Kelsee zwołała szczeniaki i młode wilki. Zaczęło się tradycyjne "sprawdzanie obecności". Kelsee po kolei, wiekowo wywoływała wilki po imieniu. Jedno szczeknięcie oznaczało, że ktoś jest obecny.
-Kora!- Zawołała Kelsee. Rozległo się szczeknięcie.
-Hachiko!- Jedno szczeknięcie.
-Star!- Szczeknięcie. I tak dalej, i tak dalej. Aż  przyszła kolej na sprawdzanie obecności młodych.
Kelsee kazała szczeniakom iść za Fall'em a Młode wilki zostały, czekając aż Kelsee ich wywoła.
-Roxy!- Szczeknięcie. Odrobine głośniejsze niż to szczeniaków.
-Imrahil!- Szczeknięcie.
-Rahim!- Szczeknięcie. Jakieś trzy szczeknięcie później przyszła kolej na Moon.
-Moon!- Cisza. Kelsee zawołała jeszcze raz, tym razem głośniej.- Moooon!!
Wciąż cisza. Kelsee zaczeła się niepokoić. Zawołała Fall'a.
-Fall idź z nimi na szkolenie. Ja muszę gdzieś iść.
-A co się stało?- Zapytał nieco zmieszany Fall. Kelsee nigdy nie szła gdzieś, od tak. Bez wyraźnego powodu. A już na pewno nie jak miało się rozpocząć szkolenie.
-Moon znowu nie ma.
-Jak to nie ma!?- Warknął Fall.- Nie mogła tak po prostu zniknąć!
-No ale nie ma! Idź już ja jej poszukam.
Kelsee i Fall właśnie mieli iść w swoje strony kiedy nagle rozległo się wycie. To nie było wycie z radości, czy też wycie na innego wilka. W tym słychać było przerażenie. To było inne wycie. To nie było wycie charakterystyczne dla tej watahy. To była Moon.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz