Rix i Amari pomagali sobie przez ostatnie dni.
Z Rix'em było coraz lepiej. Amari uznała, że niedługo rana na brzuchu całkowicie się zagoi.
Tym razem po lekkiej kłótni, w której Rix i Amari kłócili się kto pójdzie na polowanie, w końcu Rix wygrał. Teraz szedł lasem.
Rix szedł spokojnie, wdychając świeże powietrze. Odkąd trafił do jaskini pod opieką Amari, nie używał kompletnie swojej mocy.
Nie przeszkadzało mu to, że Amari była wilczycą wody.
Czemu miało by jemu to przeszkadzać?
Szedł lasem szukając pożywienia. Upolował parę zająców. Zaglądał od czasu w niebo ponad koronami drzew, w chmury. Lubił to.
Był ciekawy co się wydarzyło w Watasze Krwawej Łapy, że ją omija.
Może po prostu tam pójdzie?
Nie... nie zostawi Amari...
Ale w sumie po co mi ona? Jestem bezduszną maszyną do zabijania, a nie słabym wilkiem jak inne...
Nie potrzebuję nikogo... radziłem sobie przez te wszystkie lata... Ale czemu kojarzę Moonstar? Była dla mnie ważna? Wataha Krwawej Łapy była dla mnie ważna?
Cholera jasna, kim ja jestem...
Od tego myślenia, potknął się o kamień i upadł na pyszczek.
- Ugh...
Wstał i się rozejrzał. Doszedł na skraj lasu. Stąd było widać Watahę Krwawej Łapy.
Iść czy nie?
Spojrzał za siebie, w stronę jaskini, w której siedzi wciąż Amari i na niego czekała.
Ona się przecież cieszyła, że ma towarzysza...
Ale ja muszę wypełnić misję...
Nie muszę...
Muszę...
Ugh...
Westchnął. Wciąż był ranny i nie może iść dokończyć misji. Niedługo będzie zdrowy, ale Amari uparła się by z nim pójść. Co powie Cobra, gdy zobaczy Amari? Będzie się cieszył, że ma kolejnego członka watahy, czy będzie się złościł, że Rix zmarnował tyle czasu na pogaduszki z obcymi wilkami?
Co ja tu robię...
Rix ponownie chwycił martwe króliki, które upuścił podczas upadku (głupi kamień) i wyruszył z powrotem w stronę jaskini.
- Amay! Wuiem! - powiedział Rix z królikami w pysku.
- O super. Połóż na kamiennym stole.
Rix posłusznie położył króliki, dalej zastanawiając się co zrobić.
Dziwne... pamiętam, że przez wiele lat byłem sam... i pochodzenie mojej dziwnej sierści...
- Coś ciekawego zobaczyłeś? - dopytywała się Amari.
- Nie... doszedłem na skraj lasu i widziałem Watahę Krwawej Łapy... omijam ją czy tego chcę czy nie... nie pamiętam co się tam stało...
- Wkrótce się dowiemy - rzekła Amari wskazując łapą na bandaż na brzuchu Rix'a - Rana pewnie już się prawie zagoiła. Użyłam specjalnych ziół. Ukradłam od wilków rasy Noman.
Rix kiwnął głową.
- Mogę iść się przejść? Muszę przemyśleć parę rzeczy...
- Dopiero co wróciłeś z polowania...
- Moją głowę rozsadzają różne myśli, muszę gdzieś się rozluźnić i wszystko przemyśleć.
- Mogę iść z tobą?
- Nie... Muszę to samotnie przemyśleć...
- Dobrze - kiwnęła łbem smutno Amari.
Rix wyszedł. Miał wyrzuty sumienia, że znów zostawił Amari.
Ale co to są wyrzuty sumienia?
To be continued...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz