wtorek, 10 maja 2016

[By Sayona] #104 - Zabite marzenia

- Jak to nie wiesz kto to był? - spytał zdezorientowany.
- No nie wiem! - krzyknęła Moonstar - wiem tylko, że nie chce nas zabić - mruknęła.
- Musimy znaleźć Moon - przypomniał Luke.
- Wiem. Ale nasza dwójka?
- Raczej trójka - wtrącił się Venom stojąc na za nimi.
- Co ty tu robisz?! Miałeś iść odprowadzić Nyx! - krzyknęła Star z Lukiem jednocześnie.
- Już to zrobiłem - powiedział Venom.
- Na pewno? - dopytał się zielony basior.
- Tak - popatrzył na Moonstar - wszystko gra?
- T... tak... - powiedziała przez łzy odwracając wzrok.
- Nie widać - powiedział Venom i usiadł koło niej - o co chodzi?
- To... ja poszukam jaskini - Luke pobiegł w jakąś stronę.
- Więc? - dopytywał się Venom. Star wzięła głęboki oddech.
- Uznasz, że przesadzam... - popatrzyła w niebo - bo widzisz... Moon ma Luke'a i szczeniaka, Zan ma Pivota... A... a każdy kto był ze mną umierał albo był zły - opuściła głowę - nie wiem kim jestem... kim byłam. Szukam Moon, a sama nie umiem nawet odnaleźć siebie.
- Czasami komuś łatwiej pomóc niż sobie - powiedział. Wtedy rozległy się strzały.
- Luke! - pobiegli w stronę strzału. Tam leżał martwy kłusownik, a obok postrzelony Luke.
- Na kryształy Crystalic! - wyjęłam z Luke'a pocisk i zabandażowałam go. Venom wziął go do jaskini, a ja usiadłam na warcie.
- Kirugami... Arone... Mack... - zamknęła oczy - czemu akurat tych, których kocham musi czekać śmierć...? Moon... to wszystko prze ze mnie.
- Masz szansę to odpłacić - powiedział Alfa watahy krwawej łapy podchodząc do mnie i do jaskini w której leżał Luke - musimy tylko zabić twoją sisotrzenice - za nim stał Pivot razem z Zan.
- Nie! - najeżyła się. Zapadła cisza.
- Rzucasz mi wyzwanie moja droga? - prychnął - zgoda - rzucił się na Starly z kłami na wierzchu. Moonstar zrobiła unik i ugryzła Alfę w kark, a ten ją odepchnął.
- Jesteś twarda... byłabyś dobrą samicą Alfa...
- Wolę zginąć niż być z takim gnojkiem jak ty! - podrapała go w pysk i zaryczała jak pantera, a jej futro zaczęło płonąć na czarno. Ogień ją zakrył. Po chwili wyskoczyła jako czarna pantera z fioletową gwiazdą na oku i ugryzła Alfe śmiertelnie. Wadera zmieniła się ponownie w wilka i popatrzyła na stado gotowe to bitwy.
- Teraz macie nowego Alfe! - krzyknęła odpychając basiora, a obok mnie stanął Venom - Teraz ja jestem waszym Alfa! A pierwszym mym rozkazem jest to, że odwołuje wygnanie Moon! Drugim natomiast jest to, że nie idziemy na wojnę i nie atakujemy watahe w której mieszka partner Moon - wszystkie wilki pokłoniły się przed nią, a Pivot razem z Zan podeszły do niej i przytuliły - wy jesteście parą Beta, a Moon jak wróci zostanie Alfą jak być powinno - wilki odeszły razem z Piovtem oraz Zan - Para Beta przejmuje dowodzenie do mojego powrotu! - Star zaczęła się chwiać na boki.
- Star! - wadera upadła na ziemię. Venom wziął ją na plecy i położył w jaskini, a sam stanął na warcie.

To be continued...




poniedziałek, 9 maja 2016

#103 - Podróż

NIESPODZIEWANY ZWROT AKCJI!

P.S. Nawet nie wiecie jak bardzo ciekawa jestem,
kiedy zorientujecie się, że dodałam rozdział xDD
Kocham cie!!!! ~ Say tu byla we wsowronkach



Moon leżała przewieszona przez grzbiet basiora, przez którego wcześniej została zaatakowana. Powoli odzyskiwała przytomność, basior najwyraźniej tego nie zauważył. Starała się maskować swój oddech, biorąc ciche i spokojne wdechy, tak aby nie zorientował się, że odzyskała świadomość. Rozejrzała się odrobinę. Poczuła zapach krwi. Swojej krwi. Była w tym momencie za słaba aby się podnieść, to jednak nie było problemem. Ale skrzydła. To stanowiło największy kłopot. Mogłaby po prostu odlecieć, i zostawić napastnika daleko na ziemi, ale jedno skrzydło zostało przez niego złamane, zaś drugie było mocno zakrwawione, i miało posklejane krwią pióra. Trzeba poczekać na dobry moment. Kiedy zatrzyma się, lub zwolni. Wtedy zsunie się z jego grzbietu, i ucieknie. Właściwie, mogłaby stać się niewidzialna. Ale zapach ją zdradzi. Zapach krwi, tej podłej krwi którą tak łatwo wyczuć. Nawet marny człowiek poczuł by woń krwi. A oni przecież są tak mało rozwiniętą rasą, nie potrafią nawet wyczuć nadchodzącego trzęsienia ziemi. A skoro o tym mowa, przydałby się teraz ktoś z watahy. Ktokolwiek. Choćby szczeniak, który na chwile odwróciłby uwagę przeciwnika. Może wtedy... Nie, nie. Moon ugryzła się w język za to, że o tym pomyślała. 
"Znowu, te sadystyczne myśli. Nie jestem taka, ja nie zabijam. Nie poświęciłabym szczeniaka, żeby ratować samą siebie"
No właśnie. Nyx. Co teraz się z nią dzieje? W końcu kazała jej szukać ojca. Wataha Krwawej Łapy na pewno szykuje teraz atak. Od kiedy dowiedzieli się o tym z jaką watahą Moon ich zdradziła, z pewnością nie mogliby odejść z pustymi łapami. To właśnie jest cel Areza. Udowodnić swą wielkość i umiejętności przywódcze, za wszelką cenę. Ta próżność, i jego chciwość. Zaślepiają go już od czasów, gdy wszyscy byli szczeniakami. Moon nigdy by tego wcześniej nie zrobiła, ale teraz miała nieziemską ochotę przywalić mu z całej siły w pysk. Choćby kamieniem. Albo nie, kijem baseballowym. Czymkolwiek po czym zostałby mu ślad. Nagle poczuła jednak, że coś wyrzuciło ją w przód. Basior się gwałtownie zatrzymał. To przez nią, przestała skupiać uwagę na oddechu. A niepotrzebne denerwowanie się jeszcze bardziej ją zdradziło. Spadła z jego grzbietu i uderzyła plecami o ziemię. Pisnęła z bólu, w końcu tam miała zranione skrzydła. Basior wyszczerzył kły szyderczo i warknął z satysfakcją.
-Ups, chyba jesteśmy na miejscu..

To be continued...

wtorek, 26 kwietnia 2016

Zawieszenie

Tak moi drodzy... niestety nasza wataha powoli milknie. Niestety pisarka numer 1 (ja jestem nr 2) straciła chęć do pisania tutaj... niestety.
Ale jest jeszcze (chyba) nadzieja. Postanowiłam w tym oto informacyjnym poście poprosić was, by wszyscy którzy czytają tego bloga napisali komentarz o treści: Czytam i chce więcej.
Pewnie to nie zmotywuje aż tak naszej kochanej pisarki nr 1, ale pokażemy jej, że wszyscy oczekują zakończenia. Ja mam chęci, ale nie mogę nic napisać dopóki nie napisze ona...
Może w wakacje zaczniemy znowu pisać. Może jej twórczość wróci tutaj na tego bloga.
Nie martwcie się i zaglądajcie tu co jakiś czas. Kto wie może wznowimy tego bloga

Serdecznie pozdrawiam ^^

Sayona

sobota, 2 stycznia 2016

[By: Sayona] #102 - zakapturzona postać

Moonstar nie odpoczywała nawet na chwilę. Zależało jej by znaleźć jej najdroższą siostrę i zaprowadzić ją do domu... ale nie do krwawej łapy... tylko do watahy mroku... tam gdzie urodziła Nyx i jest jej partner Luke... Nagle usłyszała szelest krzaku. Odwróciła się i na nią skoczył czarno - zielony wilk.
- Mów gdzie jest Moon! - warknął plując jej do pyska.
- Nie wiem gdzie jest! - krzyknęła wystraszona z łzami.
- Nie kłam! Porwałaś ją! Przysięgam jeśli...
- Uciekła do was! Bo ją wygnali z mojej watahy i też jej szukam! - przerwała Star, Luke'owi i zaczęła dyszeć.
- Venom możesz wyjść... - warknął po czym wyszedł zza krzaków czarno - fioletowy wilk. Luke wypuścił Moonstar i zza niego wystawiła mordkę Nyx.
- Cześć ciociu... - powiedziała mała waderka i przytuliła się do niej.
- Nie dotykaj tej wiedźmy Nyx... odsuń się od  niej - powiedział Luke, a waderka odsunęła się smutna.
- Nie wiem gdzie jest... ale możesz mi pomóc ją znaleźć - odparła Moonstar.
- Ja? Pomóc ci? Podaj mi choć jeden powód - powiedział wilk zniesmaczony.
- Bo tylko ja znam ją tak dobrze, że mogę wiedzieć co się z nią dzieje i mogę ci przypomnieć, że mogę się na chwilę połączyć z jej umysłem i zobaczyć gdzie jest! - warknęła.
- To czemu tego nie zrobisz teraz? - spytał wściekły.
- Bo coś ją blokuje... a to mogę zrobić raz na parę lat... więc nie mogę tego zmarnować - odparła Moonstar.
- Niech będzie... - odparł - Venom zabierz ją do domu - rzekł ponownie i Venom zabrał Nyx do watahy.

Moonstar i Luke szli cicho koło Siebie przez wiele godzin. Myśleli o Moon. O tym czy żyje, i czy w ogóle istnieje nadzieja, że wróci.
- Luke... jak poznałeś Moon? - spytała Moonstar.
- Długo opowiadać... nie mam ochoty na rozmowy - odparł zmartwiony.
- Posłuchaj... mi też zależy na Moon... bardziej niż sądzisz... jest moją siostrą, przyjaciółką, duszą - odparła.
- Ona jest moją partnerką i matką mojej córki - odparł. Nagle przed nimi wyskoczyły wilki z watahy ciemnej strony księżyca.
- Witaj Moonstar... i Luke... my przybyliśmy po klucz. Gdzie on jest?! - powiedział wilk na czele.
- Nigdy wam nie powiem! - krzyknęła wściekła.
- Jesteś pewna? Przynieście go tu! - krzyknął i zza nich wyrzucili ledwo żywego, rannego Arone.
- Arone! - krzyknęła i podeszła do niego, ale potem ją odepchnęli.
- Zginie jeśli nam nie powiesz! - krzyknął.
- Star nie rób tego! - krzyknął po czym wilk nadepnął mu na ranę i pisnął. Wtedy Star przypomniały się słowa Flame'a
- Wszędzie dobrze, ale grunt to przyjaźń... - powiedziała sobie w myślach i nagle zza drzew wyskoczył w płaszczu zakapturzony wilk który zaczął atakować kłami Atari.
- Kim ty jesteś...? - powiedziała cicho i rzuciła się na wilka który stał przed Aronem.
- Tato co się dzieje? - spytała Nyx stojąc za nim.
- Nyx?! Co ty tutaj robisz powinnaś... - nie dokończył bo rzucił się na niego wilk z kłami.
- Luke uważaj! - krzyknęła i kulą ognia strąciła wilka z Luka po czym zobaczyła, że Nyx okrążają wilki.
- No chodź malutka... - powiedział jeden z dziwnym uśmiechem. Luke nie miał sił wstać. Moonstar natychmiast skoczyła do środka kręgu i zasłoniła Nyx.
- Tylko ją tknijcie... a przysięgam, że wasze uśmieszki zejdą z waszych pysków! - warknęła, ale wilki się nie cofały.
- GRAAA!!! - warknęła jak pantera i uderzyła łapami o ziemie. Z ziemi wysunęły się kryształy i przebiły wilki na wylot. Reszta uciekła.
- Tato! - krzyknęła Nyx i podbiegła przytulając go.
- Nic mi nie jest... - odparł i wstał po czym popatrzył na Star. Nastała cisza.
- Uratowałaś mnie... dlaczego? - spytał.
- Bo jesteś moim szwagrem - uśmiechnęła się - jesteś moją rodziną. Luke zamilknął po czym lekko uśmiechnął.
- Dziękuje - odparł i Star wzięła po czym opatrzyła jego rany. Powoli Kontynuowali podróż, a Nyx wróciła do Venoma by wrócić do domu.
- Kto to był? Ten zakapturzony wilk? - spytał.
- Gdybym wiedziała... - powiedziała biała wadera i popatrzyła za siebie widząc zakapturzonego wilka który pokazał łapą znak nieskończoności po czym zniknął.


To be continued...